Beasley do Heat trafił w 2008 roku, wybrany z drugim numerem w drafcie. Był to rocznik pełen uzdolnionych koszykarzy. Wtedy NBA zasili m.in.: Derrick Rose (nr 1, Chicago Bulls), Russel Westbrook (nr 4, ówczesne Seattle SuperSonics, a dziś Oklahoma City Thunder), czy broniący barw Minnesota Timberwolves Kevin Love (nr 5). Ta trójka ma za sobą już występy w Meczach Gwiazd. Kariera Beasleya potoczyła się jednak zupełnie inaczej. Na Florydzie spędził dwa sezony i grał dobrze. W 2010 roku został jednak oddany do Timberwolves, ponieważ klub potrzebował pieniędzy na skompletowanie "Wielkiej Trójki", czyli dołączenie do Dwyane'a Wade'a, LeBrona Jamesa i Chrisa Bosha.Rozgrywki 2010/11 w zespole "Leśnych Wilków" były jego najlepszymi w karierze. Średnio notował 19,2 pkt. Później Beasley spisywał się słabiej, a na dodatek miał coraz więcej kłopotów z prawem.W 2012 roku podpisał trzyletnią umowę z Suns, wartą aż 18 mln dolarów. Zespół z Arizony szybko zaczął tego kroku żałować i to nie tylko dlatego, że koszykarz zawodził na parkiecie (zdobywał średnio 10,1 pkt). W lutym naraził się drogówce, jadąc swoim mercedesem zbyt szybko, z nieważnym prawem jazdy i bez rejestracji. Czara goryczy przelała się, kiedy w sierpniu został zatrzymany przez policję pod zarzutem posiadania narkotyków. Suns zerwali kontrakt, ale kosztowało to ich ok. 7 mln dolarów.Pomocną dłoń wyciągnął do Beasleya prezes Heat Pat Riley. "Michael najlepsze lata swojej kariery miał w naszym zespole. Wierzę, że może nam pomóc w obronie mistrzowskiego tytułu" - powiedział.Włodarze Heat ryzyko związane ze ściągnięciem tak kłopotliwego gracza ograniczyli do minimum. Beasley zgodził się na podpisanie kontraktu niegwarantowanego, co oznacza, że w każdej chwili może zostać zwolniony. Na miejsce w 15-osobowej kadrze będzie musiał też zapracować podczas rozpoczynającego się 1 października obozu przygotowawczego. Heat obecnie dysponują 17 zawodnikami.