Fani zespołu z Florydy do ostatniego miejsca wypełnili trybuny AmericanAirlines Arena. Liczyli na to, że LeBron James, Dwyane Wade, Chris Bosh i ich koledzy wrócą na zwycięski szlak i odprawią z kwitkiem ekipę z Indianapolis. Jeszcze na początku trzeciej kwarty nic nie zapowiadało jednak zwycięstwa gospodarzy. Pacers kontrolowali tempo gry i prowadzili 46:40. Wtedy losy meczu wziął w swoje ręce LeBron James. Lider Heat grał jak w transie, zdobył 16 z 30 punktów zespołu w tej kwarcie i wyprowadził obrońców tytułu na prowadzenie, którego już nie oddali. LeBron James zagrał tak, jak przystało na MVP (najlepszego zawodnika sezonu). W całym meczu zdobył 30 punktów, do których dołożył 8 zbiórek, 6 asyst i 2 przechwyty. 16 punktów dla zwycięzców dołożył Udonis Haslem, 12 Mario Chalmers, a 10 Dwyane Wade. Kompletnie niewidoczny był natomiast Chris Bosh (7 punktów, 5 zbiórek). Wśród pokonanych najlepszy był Paul George; autor 27 punktów, 11 zbiórek i 5 asyst. 22 punkty dorzucił Roy Hibbert, a 17 David West. Tylko 1 punkt zapisał na swoim koncie George Hill. W rywalizacji do czterech zwycięstw Heat prowadzi z Pacers 3-2. Kolejne spotkanie odbędzie się w sobotę w Indianapolis. W finale na zwycięzcę tej rywalizacji czekają koszykarze San Antonio Spurs.