W rozpoczynającej się 5 czerwca serii finałowej Miami Heat zmierzy się ze zwycięzcą rywalizacji w Konferencji Zachodniej San Antonio Spurs z Oklahoma City Thunder. Jak na razie górą są Spurs, którzy prowadzą 3-2. Drużyna z Florydy dotychczas trzykrotnie okazała się najlepsza w NBA - w 2006, 2012 i 2013 roku. Przed rokiem Pacers także zostali wyeliminowani przez Miami - trzeci w historii zespół, który znalazł się w finale cztery razy z rzędu. Przed nim sztuka ta udała się tylko Boston Celtics i Los Angeles Lakers. Do sukcesu Heat poprowadzili w American Airlines Arena przede wszystkim lider zespołu LeBron James i Chris Bosh, którzy zdobyli po 25 punktów. Po 13 dodali Dwyane Wade i Rashard Lewis. Gospodarze po pierwszej kwarcie prowadzili 24:13, a 11 z nich było dziełem Jamesa. Potem ich przewaga rosła i do przerwy wygrywali 60:34. "To wielkie rozczarowanie dla mnie i zespołu bowiem przegraliśmy z Heat trzy lata z rzędu. Moim zdaniem James jest - Jordanem naszych czasów" - powiedział na pomeczowej konferencji trener Pacers Frank Vogel. W jego zespole wyróżnili się z 29 punktami Paul George oraz David West - 16 i Lance Stephenson - 11. Miami Heat - Indiana Pacers 117:92 (stan rywalizacji play-off do czterech zwycięstw: 4-2 dla Miami)