Mavs, którzy pokonali na wyjeździe Suns 102:93 i wygrali 4-2 serię w finale Konferencji Zachodniej, wystąpią w wielkim finale ligi po raz pierwszy w swojej historii. Już 8 czerwca zmierzą się u siebie z innym nowicjuszem na tym poziomie rozgrywek - Miami Heat. Do zwycięstwa gości poprowadził nie kto inny jak Dirk Nowitzki. Niemiec, który w meczu numer 5 zdobył 50 "oczek", tym razem uzyskał 24 punkty, z których 16 zostało rzuconych w drugiej połowie. Mavs po raz trzeci w trwającym "postseason" zakończyli serię na wyjeździe. - Byliśmy dobrą wyjazdową drużyną przez cały sezon i wierzyliśmy w siebie - stwierdził Nowitzki. - Mieliśmy wahania formy w trakcie sezonu, ale w playoffs ważne jest serce i gra drużynowa. Zespół z Dallas otworzy rywalizację z Heat w NBA Finals 2006 na własnym parkiecie już w czwartkowy wieczór (w piątek o 3.00 rano naszego czasu - transmisja w Canal+Sport). Obie drużyny są absolutnymi debiutantami na tym etapie rozgrywek i jest to pierwszy taki przypadek od 1971 roku, gdy w finale spotkały się ekipy z Baltimore oraz Milwaukee. - Na początku sezonu nikt nie stawiał na taki finał - słusznie zauważył coach Mavs, Avery Johnson. - Można byłoby wygrać sporą sumkę. Suns, którzy starali się wygrać piąte tzw. "elimination game" w tych playoffs, zaczęli bardzo dobrze, prowadząc w I kwarcie różnicą 16, a w II nawet 18 punktów. Jednak druga połowa należała już do gości, którzy wygrali drugie 24 minuty 63:42. Josh Howard rzucił 20 punktów oraz zaliczył 15 zbiórek, a Jerry Stackhouse dodał 19 "oczek" dla Mavericks. W barwach "Słońc" najskuteczniejsi byli: Boris Diaw (30 pkt) i Steve Nash (19 pkt). Zobacz PRZEBIEG RYWALIZACJI oraz NAJLEPSZYCH STRZELCÓW w finałach Konferencji Wschodniej oraz Zachodniej