Gortat ponownie spotkanie rozpoczął w wyjściowym składzie. Po raz pierwszy jednak znalazł się w nim razem z innym wysokim graczem - Nene. Brazylijczyk w ostatnich dniach leczył kontuzję łydki. 29-letni łodzianin na parkiecie przebywał 38 minut. Trafił osiem z 12 rzutów z gry i wszystkie trzy wolne. Jego dorobek uzupełniają dwie asysty oraz po jednym przechwycie, bloku i stracie. To najlepszy występ Polaka od 24 lutego, kiedy jeszcze w barwach Phoenix Suns w starciu z San Antonio Spurs uzyskał 21 pkt i 12 zbiórek. Wizards świetnie rozpoczęli spotkanie i po pierwszej kwarcie prowadzili 39:27. Duża w tym zasługa Gortata, który w tej części gry zdobył dziesięć punktów. Te drużyny zagrały ze sobą w tym sezonie już po raz drugi. W piątek w Waszyngtonie początek także należał do "Czarodziejów", ale później oddali inicjatywę i ulegli 76ers 102:109. Historia jednak nie powtórzyła się. Wizards nawet przez moment nie przegrywali. Raz tylko, w drugiej kwarcie, ich przewaga niebezpiecznie zmalała do trzech punktów. Po chwili znów jednak odskoczyli rywalom, a ostatecznie zwyciężyli 116:102. W drużynie gości skuteczniejszy od Gortata był tylko John Wall, który uzyskał 24 pkt i dziewięć asyst. Wśród pokonanych najlepszy był Evan Turner - 24 pkt. To było pierwsze zwycięstwo Wizards w obecnych rozgrywkach. Na koncie mają także trzy porażki. Kolejne spotkanie rozegrają w piątek. We własnej hali zmierzą się z Brooklyn Nets. Jedynym zespołem NBA, który nie zanotował dotychczas porażki jest Indiana Pacers. W środę ubiegłoroczni finaliści Konferencji Wschodniej pokonali Chicago Bulls 97:80. Gospodarze popisowo zagrali w czwartek kwarcie, którą wygrali 34:18. Tak dobrej passy Pacers nie mieli od... sezonu 1971/72, gdy także wygrali z rzędu pierwsze pięć meczów. Pacers, podobnie jak w poprzednim sezonie, są nadal zespołem najlepiej się broniącym. W wysokiej formie od początku sezonu jest center drużyny Roy Hibbert, który w środowym spotkaniu z ekipą z Chicago zablokował pięć rzutów, miał 10 zbiórek i zdobył 8 pkt. Po słabych trzech kwartach, w ostatniej, wygranej 34:18, bardzo dobrze wypadł Lance Stephenson. Właśnie w tej fazie spotkania rzucił 12 z 15 zdobytych w tym meczu punktów. Najskuteczniejszym w zespole Indiany był Paul George, zdobył 21 punktów, David West rzucił 17 pkt i miał 13 zbiórek. Dla Bulls była to trzecia porażka w czterech ostatnich meczach. Najskuteczniej grali Derrick Rose i Luol Deng, obaj uzyskali po 17 pkt. Dwa czołowe zespoły Konferencji Zachodniej zagrały w Minneapolis. Timberwolves ulegli 93:106 Golden State Warriors. Doskonale zagrał Klay Thompson. zdobywając dla "Wojowników" 30 pkt, w tym sześć razy celnie trafiając za trzy. Dla Minnesoty najskuteczniej walczył Kevin Love, który uzyskał 25 punktów, miał 16 zbiórek i 6 asyst, ale był nieskuteczny, trafił tylko 10 z 25 rzutów. Warriors, którzy w ubiegłych latach razili błędami w obronie, w tym sezonie prezentują się o klasę lepiej. Wyższe oceny zbierają tylko zawodnicy Indiana Pacers. Sporą niespodzianką zakończyło się spotkanie w Orlando, gdzie Magic, wygrywając trzecie spotkanie z rzędu, pokonali 98:90 Los Angeles Clippers. Formą błysnął Nikola Vucevic rzucając dla gospodarzy 30 pkt i zaliczając 21 zbiórek. Wyniki środowych spotkań NBA Boston Celtics - Utah Jazz 97:87 Charlotte Bobcats - Toronto Raptors 92:90 Indiana Pacers - Chicago Bulls 97:80 Memphis Grizzlies - New Orleans Pelicans 84:99 Milwaukee Bucks - Cleveland Cavaliers 109:104 Minnesota Timberwolves - Golden State Warriors 93:106 Oklahoma City - Dallas Mavericks 107:93 Orlando Magic - LA Clippers 98:90 Philadelphia 76ers - Washington Wizards 102:116 San Antonio Spurs - Phoenix Suns 99:96