Czy zmiana na stanowisku trenera reprezentacji Polski Słoweńca Alesza Pipana na Niemca Dirka Bauermanna zaskoczyła pana? Marcin Gortat: Byłem w stałym kontakcie z prezesem PZKosz., miałem informacje, że może dojść do zmiany na stanowisku trenera kadry. Starałem się podpowiedzieć działaczom nazwiska kandydatów. Miejmy nadzieję, że podjęto najbardziej słuszną decyzję. Co może pan powiedzieć o nowym szkoleniowcu reprezentacji. Co będzie dla niego największym wyzwaniem? - Znam go z ligi niemieckiej i wiem, że jest bardzo dobrym, doświadczonym szkoleniowcem. Największym wyzwaniem będzie dla niego przebicie się przez naszą mentalność. Psychika nie jest mocną stroną większości polskich sportowców. Brakuje wiary we własne umiejętności i przeświadczenia o tym, że jest się mistrzem. To jedne z powodów porażek. Poza tym nie każdy zdaje sobie sprawę, że sam talent naprawdę nie wystarczy. Zawsze powinien iść w parze z bardzo ciężką pracą, do której Bauermann, prowadzący przez wiele lat reprezentację Niemiec, jest przyzwyczajony. Szkoleniowiec ten uważa, że bardzo ważne, by w kadrze grali wszyscy najlepsi polscy koszykarze. Czy może pan zadeklarować, że weźmie udział we wrześniowych mistrzostwach Europy? - Nie. To, że mamy nowego trenera nie wpływa na mój stosunek do reprezentacji. Decyzję podejmę za kilka miesięcy, po sezonie NBA. Trudno przewidzieć, w jakim punkcie kariery i życia prywatnego będę latem. A jak panu układała się współpraca z Pipanem? Niektórzy koszykarze mieli pewne zastrzeżenia, narzekali m.in. na komunikację ze Słoweńcem? - Ja go wspominam rewelacyjnie. Dał mi zielone światło, miałem dużo swobody na parkiecie i mogłem nawet na 110 procent rozwinąć skrzydła. Trener nie mówił najlepiej po polsku i po angielsku, więc może młodsi koledzy uznali, że komunikacja nie była najlepsza. Trudno mi się za nich wypowiadać. W Suns też od niedawna ma pan nowego trenera. Co przyniosła zmiana Alvina Gentry'ego na Lindseya Huntera. - Zespół jest teraz w bardzo trudnym okresie. Prawdę mówiąc nasza gra wygląda tragicznie, choć wiele rzeczy zaczyna się powoli zmieniać. Hunter kładzie nacisk na dyscyplinę, organizację i dynamikę gry. Generalnie trenujemy znacznie więcej niż wcześniej, ale do poprawienia mamy naprawdę dużo, szczególnie w obronie, rotacji czy zastawianiu. Co jest największym problemem drużyny? - Ta grupa ludzi po prostu nie do końca pasuje do siebie. Poszczególnym koszykarzom jest trudno wkomponować się w zespół, a trenerowi ciężko stworzyć "chemię". Problemem są nasze charaktery i uporanie się z rolami, które pełniliśmy w innych zespołach. Transferów w NBA można dokonywać do 21 lutego. Co z panem będzie? Zostaje pan w Arizonie? - Mam ważny kontrakt do końca następnego sezonu. Zobaczymy, co się stanie w najbliższych dniach. Nie mam na te decyzje wpływu, więc czekam spokojnie. A jak spędzi pan Weekend Gwiazd. Czy będzie pan oglądał mecz Wschód - Zachód? - Zaraz po wtorkowym meczu z Lakers lecę do domu w Orlando. Przede wszystkim będę odpoczywał, choć... nie zapomnę na pewno o treningu kondycyjnym. Pozałatwiam zaległe sprawy, a spotkanie pewnie obejrzę w telewizji. Do Houston raczej się nie wybieram. Rozmawiała: Olga Przybyłowicz