Wyborcza gorączka w USA sięgnęła zenitu. Amerykanie 8 listopada wybierali nowego prezydenta spośród dwóch kandydatów - Donalda Trumpa i Hillary Clinton. Ostatecznie prezydentem elektem został Trump, który wyraźnie pokonał Clinton. Wyborcze zamieszanie udzieliło się też Polakom na co dzień mieszkającym w Stanach Zjednoczonych. M.in. Izabella Miko, aktorka i modelka, oficjalnie poparła Hillary Clinton. Na taki ruch nie zdecydował się co prawda Marcin Gortat, ale na Twitterze podał dalej deklarację aktorki. Można było więc wysnuć wniosek, że jego sercu także bliżsi byli demokraci.Tuż po wyborze prezydenta elekta, Gortat napisał na Twitterze: Słowa polskiego koszykarza oznaczają chęć spotkania z Donaldem Trumpem. "Pierwsza rzecz, jaką zrobię, gdy już spotkam Donalda Trumpa: przypomnę mu o zniesieniu wiz dla Polaków" - napisał Gortat. W kolejnej wiadomości dodał, że "Dwóch lub trzech ostatnich prezydentów to obiecywało, ale nikt tego nie zrobił".Internauci natychmiast podchwycili temat. Uznali, że okazja do spotkania z Trumpem może zdarzyć się zaskakująco szybko. Wystarczy, że Gortat i jego Washington Wizards... zostaną mistrzami NBA. W tradycji bowiem mistrzowie kolejnych sezonów spotykają się z prezydentem w Białym Domu i odbierają od niego gratulacje.