"Chciałbym grać dalej, ale gwiazda zespołu nie chce mnie w nim. Tutaj nie chodzi o Lakers, ale o to co powiedział Kobe. Jestem na tyle dużym człowiekiem, żeby zrozumieć przesłanie" - powiedział Malone na łamach gazety. W poniedziałek Bryant w wywiadzie udzielonym jednej ze stacji radiowych stwierdził, że "nie jest sprawiedliwe, w stosunku do innych graczy Lakers, aby przez cały sezon oczekiwać na powrót jednego zawodnika". Malone po zakończeniu poprzednich rozgrywek przeszedł operację prawego kolana i wciąż jeszcze nie wrócił do gry. "To jest jasne oświadczenie. Wcześniej to samo przechodzili Phil Jackson i Shaquille O'Neal i obaj pożegnali się już z klubem z Los Angeles. Karl jest wkurzony, zirytowany i mówi, że taka sytuacja jest nie do przyjęcia" - powiedział Dwight Manley, agent Malone'a. Manley przerwał rozmowy jakie prowadził z Mitchem Kupchakiem, generalnym menedżerem Lakers, o powrocie Malone'a do gry w tym zespole. "Szkoda, że Karl podjął decyzję na podstawie wypowiedzi Kobe'a. To było tylko prywatne zdanie jednego z graczy - stwierdził Kupchak. Nie zgadza się z nim Malone. - Wszyscy wiemy kim Kobe jest w Lakers. Jeżeli on coś mówi, to znaczy, że jest coś na rzeczy. Potrafię czytać między wierszami - powiedział silny skrzydłowy. Malone w przyszłym miesiącu ma zadecydować czy rozstanie z Lakers będzie oznaczało zakończenie przez niego kariery. W kolejce po tego koszykarza ustawiła się już drużyna San Antonio Spurs. 41-letni Malone to 14-krotny uczestnik Meczu Gwiazd, drugi na liście najlepszych strzelców NBA w historii. Do pełni szczęścia brakuje mu tylko jednego - mistrzowskiego pierścienia.