Zespół z Filadelfii przegrał bowiem w Phoenix z tamtejszymi Suns 87:116, sprawiając, iż rywalizacja o miejsce w "postseason" staje się coraz ciekawsza. W Orlando wciąż wierzą w awans do playoffs swoich ulubieńców, a oni próbują sprostać tym oczekiwaniom. Kluczem do zwycięstwa nad nieco już zdemoralizowanymi Raptors była agresywna obrona, która wymusiła na rywalach aż 23 straty - zamienione przez gospodarzy na 34 punkty. To było drugie zwycięstwo z rzędu dla Magic i chociaż oba zostały odniesione nad słabszymi drużynami (poprzednio nad Hawks), to gracze z Florydy wzięli je z pocałowaniem ręki. - Przegrywaliśmy już w tym sezonie z takimi zespołami, więc nie możemy na nikogo patrzeć z góry - powiedział Grant Hill, który był najskuteczniejszym graczem miejscowych (21 pkt). - Potrzebujemy wejścia w dobry rytm, a zwycięstwo na własnym parkiecie jest na to najlepszym sposobem. W drużynie z Orlando dobrze spisał się także pierwszoroczniak Dwight Howard (18 pkt i 9 zbiorek), a najwięcej punktów dla Raptors uzyskał Rafer Alston - 17 pkt. Już tylko jeden mecz przewagi nad Magic mają Sixers, którzy polegli w Phoenix, zresztą zgodnie z przewidywaniami. Po lekkiej zadyszce Suns odzyskują bowiem rytm, co potwierdzili w wygranym 116:87 spotkaniu. Kibice w America West Arena znów mieli powody do radości, bowiem przy okazji ich ulubieńcy zapewnili sobie pierwszy od 10 lat tytuł Pacific Division. Steve Nash zaliczył "triple-double" (12 pkt, 12 asyst, 13 zbiórek), a Quentin Richardson ustanowił nowy klubowy rekord celnych rzutów za trzy w jedynym sezonie, detronizując samego Dana Majerle. Ten ostatni, obecnie komentator lokalnej stacji, wyciągnął nawet demonstracyjnie chusteczkę i otarł domniemaną łzę, gdy Richardson trafił za trzy po raz 200. w sezonie. Po środowym meczu Quentin może się już pochwalić 201 celnymi rzutami w 559 próbach. Poprzedni rekord Majerle został ustanowiony w sezonie 1994/95. Nic dziwnego, że w porównaniu z tak grającymi "Słońcami", goście z Filadelfii byli tylko tłem. Allen Iverson zdobył 26 punktów (10/27 z gry), a Chris Webber dodał 12 "oczek" dla 76ers, ale doznał urazu ramienia w trzeciej kwarcie. Mistrzowie NBA sprzed dwóch lat San Antonio Spurs wygrali przed własną publicznością z innym zespołem, który już zapewnił sobie awans do playoffs - Seattle Supersonics 89:76. Najwięcej punktów dla "Ostróg" zdobył Francuz Tony Parker - 28 pkt. Argentyński mistrz olimpijski z Aten Manu Ginobili dołożył 15 pkt. Spurs odnieśli 34. zwycięstwo we własnej hali w bieżących rozgrywkach, wyrównując najlepsze osiągnięcie klubu. W innym spotkaniu broniący tytułu gracze Detroit Pistons pokonali Sacramento Kings 99:82. Największy udział w wygranej mieli Richard Hamilton (24 pkt), Ben Wallace (19 pkt i 14 zbiórek) oraz Rasheed Wallace (14 pkt i 10 zbiórek). <a href="http://nba.interia.pl/wyn/2005w?data=30.03">Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w meczach z 30 marca</a>