W pierwszej kwarcie remis w Portland był tylko raz - przy stanie 8:8. Potem niemal cały czas prowadzili goście, w większym bądź mniejszym wymiarze. W pewnym momencie ich przewaga wynosiła 17 punktów, ale miejscowym udało się wrócić do gry, w czym udział miał m.in. wchodzący z ławki Carmelo Anthony. Na niewiele ponad trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry wyrównali stan rywalizacji (104:104), a na niespełna 10 sekund przed końcową syreną decydujący rzut wykonał McCollum. Szansę na zapewnienie wygranej Raptors miał potem jeszcze Pascal Siakam, ale spudłował. Taka sytuacja przydarzyła mu się po raz drugi z rzędu. Jego zespół w poprzednim spotkaniu również przegrał jednym punktem. Damian Lillard dołożył do dorobku Blazers 23 pkt, a Anthony 20. Siakamowi na pocieszenie pozostało pierwsze w karierze tzw. triple-double, na które złożyły się 22 pkt, 13 zbiórek i 10 asyst. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! Zła passa ekipy z Toronto trwa - mistrzowie NBA z 2019 roku przegrali osiem z 10 dotychczasowych meczów w tym sezonie. W odmiennych nastrojach są gracze Charlotte Hornets, którzy wygrali we własnej hali z New York Knicks 109:88 i zanotowali czwarte zwycięstwo z rzędu. Pierwszoplanową postacią w zespole "Szerszeni" był Gordon Hayward. Skrzydłowy zdobył 34 punkty, mając 65-procentową skuteczność rzutów z gry. Nowojorczycy przegrali trzecie kolejne spotkanie. Złą passę przerwali zaś koszykarze Atlanty Hawks i Washington Wizards. Pierwsza z drużyn przegrała ostatnio cztery mecze, by tym razem poradzić sobie w roli gospodarza z Philadelphią 76ers 112:94. Mający na koncie trzy kolejne porażki "Czarodzieje" zaś pokonali u siebie Phoenix Suns 128:107. Było to dopiero ich trzecie zwycięstwo w sezonie. Zaplanowany na poniedziałek pojedynek Dallas Mavericks - New Orleans Pelicans został przełożony. Zespół z Teksasu nie była w stanie skompletować składu z powodu przypadków zakażania Covid-19. an/ krys/ Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!