Torunianin był najlepszym strzelcem zespołu i najlepiej zbierającym spotkania. Tym razem nie wyszedł w pierwszej piątce ekipy z Florydy, ale w trakcie 25 minut gry trafił sześć z dziewięciu rzutów z gry (66,7 proc. - najskuteczniejszy na parkiecie) i wszystkie osiem wolnych. Miał także dziewięć zbiórek (dwie w ataku, siedem w obronie), trzy asysty, dwa przechwyty, blok i stratę. W czasie gdy przebywał na boisku jego zespół wygrał ten fragment różnicą czterech punktów. Znakomitym występem torunianin, starający się o kontrakt w NBA, pokazał sztabowi Charlotte, że zasługiwał na poważniejsze potraktowanie w meczach, w których reprezentował ten klub. Rozpoczynał bowiem turniej w Orlando właśnie w barwach Hornets. Nie dostał jednak szansy wykazania się. W dwóch pierwszych spotkaniach (z Miami Heat 74:67 i Indiana Pacers 77:86) polski środkowy grał najkrócej w zespole (odpowiednio siedem i pięć minut) zdobył dwa i cztery punkty oraz miał po trzy zbiórki. W trzecim w ogóle nie wyszedł na parkiet, co skłoniło go do zmiany zespołu na Orlando Magic. W środowym meczu z Oklahoma City Thunder, wygranym 84:73, wyszedł w pierwszej piątce ekipy z Florydy i w 25 minut zdobył 14 pkt i miał pięć zbiórek. Mierzący 216 cm 23-letni Karnowski ma za sobą najlepszy sezon w karierze. Jako zawodnik Gonzagi, występującej w uniwersyteckiej lidze NCAA, otrzymał nagrodę Kareema Abdula Jabbara dla najlepszego środkowego. W ostatnich rozgrywkach akademickich zdobywał średnio 12,2 pkt i miał 5,8 zbiórek. Jego zespół w wielkim finale ligi przegrał z North Carolina 65:71. Polak nie znalazł się jednak w gronie 60 zawodników wybranych przez kluby NBA w czerwcowym drafcie.