Gdyby zapytać fanów koszykówki, jaki jest pierwszy zawodnik, który przychodzi im na myśl na hasło "świetne rzuty za trzy punkty", to z całą pewnością spora rzesza z nich odpowiedziałaby po prostu: Stephen Curry. Pochodzący z Ohio gracz ten element gry doprowadził bowiem niemal do perfekcji. Nie powinno więc w sumie dziwić, że w Internecie pojawił się krótki filmik, na którym widać, jak 34-latek kilka razy z rzędu trafia bez najmniejszego uchybienia do kosza po próbach oddanych z odległości równej niemal całemu boisku: Wszystko wygląda tu niesamowicie, ale jest jeden problem - co bardziej czujni kibice mieli dobrego nosa, kiedy wywęszyli... manipulację. Jak się bowiem okazało, nagranie to naprawdę nieźle zmontowany, ale jednak fake. NBA. Stephen Curry wykazał się wielką rzeczą, ale... nie miała ona związku z rzutami do kosza Ciekawe jest to, że sam Curry i jego zespół, Golden State Warriors postanowili nabrać fanów i nie wyprowadzać ich początkowo z błędu (a przynajmniej tych, którzy naprawdę uwierzyli w nadludzkie wręcz zdolności rozgrywającego. Sportowiec po prostu zamieścił filmik w relacji na Instagramie, dodając jedynie ikonkę oczu, "Wojownicy" z kolei napisali na Twitterze "Steph gonna STEPH" - co można przetłumaczyć jako "Steph po prostu jest sobą". Jednakże jakiś czas później Janie McCauley, dziennikarka związana z agencją Associated Press potwierdziła, że wydarzenie przedstawione na nagraniu jest nieprawdziwe - informację tę wyciągnęła wprost od GSW. "Wyglądało to niesamowicie i zabawnie, to na pewno" - dodała jedynie w swoim wpisie na Twitterze. McCauley jednak zwróciła uwagę na inne, już jak najbardziej prawdziwe i piękne zachowanie koszykarza. "Jeśli mowa o lepszych informacjach dotyczących Stepha, to znalazł on ostatnio czas dla ośmioletniego Paddy'ego Dixona z Australii, który z powodu poważnych problemów zdrowotnych dopiero teraz mógł wyjść z domu gdzieś indziej, niż na wizytę lekarską" - napisała, dodając, że poznanie gracza było wielkim marzeniem chłopca. Stephen Curry ma w posiadaniu cztery pierścienie mistrzowskie NBA Stephen Curry został wybrany z numerem siódmym w drafcie 2009 przez Golden State Warriors i od tego czasu niezmiennie reprezentuje barwy ekipy z San Francisco. Wraz z "Wojownikami" point guard czterokrotnie sięgał po mistrzostwo NBA - ostatnim razem w ubiegłym sezonie. Zobacz także: Gortat ostro reaguje na pogłoski o premiach. "Żarty sobie robią"