Najważniejsze jednak, iż rekordowa zdobycz naszego rodaka pomogła Suns w odniesieniu zwycięstwa. Ekipa z Phoenix pokonała na własnym parkiecie Bucks 123:111. W America West Arena prawie 19 tysięcy widzów przyszło zobaczyć mecz, ale chyba przede wszystkim galę, podczas której uhonorowano byłego gracza m.in. "Słońc" Charlesa Barkleya. Później był już sam pojedynek i jak zwykle główną rolę w drużynie gospodarzy odgrywał Amare Stoudemire, zdobywając 27 punktów. Duży wkład w przerwanie przez Suns serii pięciu porażek z rzędu na własnym parkiecie miał także Lampe. Nasz rodak, któremu coach Mike D'Antoni daje ostatnio więcej pograć, tym razem spędził na parkiecie aż 26 minut. Czas na palcu gry to tylko jeden z rekordów kariery, jakie udało się Polakowi osiągnąć minionej nocy. Lampe trafił 6 z 15 rzutów z gry oraz 5 na 6 wolnych co dało mu w sumie 17 "oczek" (pobity rekord punktowy z ubiegłego tygodnia z meczu z Clippers - 8 pkt). Ponadto Polak zanotował 7 zbiórek i 2 asysty (kolejne rekordy kariery) i miał także na swoim koncie trzy faule, jeden przechwyt i dwie straty. - Może Barkley przyniósł nam szczęście - powiedział Joe Johnson, zdobywca 21 "oczek" dla Suns, którzy wygrali zaledwie 7 z ostatnich 27 gier. Swój punktowy rekord w tym sezonie wyrównał także Joe Smith, ale jego 19 punktów nie pomogły zespołowi z Milwaukee w uniknąć porażki. Dobrą formą wciąż imponują Grizzlies. Zespół z Memphis tym razem pokonał u siebie Pacers 99:95, mając bohatera w osobie Jamesa Poseya. Ten gracz zdobył 16 punktów, w tym 7 w ostatnich dwóch minutach. Akcja 2+1 Poseya na 1,5 minuty przed końcem dała gospodarzom prowadzenie 97:90. Zespół z Indianapolis nie składał jednak broni i dzięki trafieniu Rona Artesta oraz "trójce" Jamaala Tinsleya zrobiło się tylko 97:95. Goście, dla których Jermaine O'Neal zdobył 28 punktów, mieli nawet szansę na wyrównanie, ale Reggie Miller spudłował z półdystansu na 7 sekund przed końcem. Wynik ustalił, wykonując dwa rzuty wolne, Posey. W Chicago polegli walczący o miejsce w playoffs Knicks. Nowojorczyków pogrążył Jamal Crawford, trafiając z półdystansu na 3,6 s przed syreną. Crawford i Eddy Curry (obaj po 25 pkt) w głównej mierze przyczynili się do 20. w tym sezonie zwycięstwa zespołu z Wietrznego Miasta. Goście, dla których Kurt Thomas uzyskał 17 "oczek", grali w Chicago bez kontuzjowanego Allana Houstona i stracili w I kwarcie Tima Thomasa (uraz pachwiny). Knicks przegrywali w III kwarcie już różnicą 14 punktów, ale zdołali zmniejszyć stratę do dwóch "oczek" na 26 s przed końcem. Wówczas jednak Crawford rzutem ze skrzydła przesądził o zwycięstwie gospodarzy. 32. zwycięstwo w sezonie odnieśli koszykarze Miami Heat. W sobotę pokonali przed własną publicznością Philadelphia 76ers 101:69. W ostatniej kwarcie "Szóstki" uzyskały zaledwie dziesięć punktów. Broniący tytułu gracze San Antonio Spurs wygrali z Boston Celtics 103:87. Najlepszy w szeregach "Ostróg" Tim Duncan zdobył 26 pkt i miał 15 zbiórek. Tyle samo punktów uzyskał jego kolega klubowy, rezerwowy Argentyńczyk Manu Ginobili. Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w spotkaniach NBA z 20 marca