Do informacji dotarł Entertainment Tonight. Według źródła pogrążona w żałobie rodzina ma już za sobą mającą prywatny charakter ceremonię ostatniego pożegnania. Pogrzeb 41-letniego Bryanta i jego 13-letniej córki "Gigi" odbył się w miniony piątek, 7 lutego na cmentarzu Pacific View Memorial Park w Corona Del Mar w Kalifornii. "Vanessa (żona koszykarza - przyp.) i rodzina chcieli, aby podczas prywatnej ceremonii opłakiwać ich stratę" - poinformowało źródło dziennikarzy ET. "Ceremonia była dla wszystkich niezwykle trudna, ponieważ wciąż trudno im pogodzić się, że stracili dwie piękne dusze". Wydarzeniem, które w Los Angeles zgromadzi setki tysięcy ludzi i miliony osób przed telewizorami, będą publiczne uroczystości pogrzebowe. Pożegnanie Bryanta oraz pozostałych ośmiu ofiar katastrofy śmigłowca odbędą się 24 lutego w hali Staples Center w Los Angeles, czyli w domu drużyny Lakers, gdzie legendarny sportowiec spędził całą imponującą 20-letnią karierę. Dokładne szczegóły wkrótce będą znane, choć już wiadomo, że ceremonia rozpocznie się o godz. 10 rano. Data 24 lutego nie jest przypadkowa, bo "24" była wyjątkowa dla Bryanta, stając się jego talizmanem. To właśnie z tą cyfrą na plecach, od sezonu 2006/07, grał do końca kariery, złotymi zgłoskami zapisując się w historii NBA. Bryant pozostawił zrozpaczoną żonę Vanessę oraz osierocił trójkę dzieci: 17-letnią Natalię, 3-letnią Biankę oraz zaledwie 7-miesięczną Capri.