Podopieczni Phila Jacksona przerwali serię czterech kolejnych porażek z "Tłokami" dzięki dobrej grze w końcówce trzeciej oraz w czwartej kwarcie. Do przerwy nic nie zapowiadało porażki ekipy z Detroit, która po 24 minutach prowadziła różnicą siedmiu punktów. Lakers przebudzili się na dobre pod koniec trzeciej kwarty, zdobywając ostatnie 12 punktów w tej części i obejmując prowadzenie 80:78. Gospodarze wygrali także 6:0 początek ostatniej kwarty spotkania w Staples Center. Lamar Odom zdobył 9 "oczek" w tym dobrym dla Lakers okresie, ale to nie ofensywa była kluczem. - Defensywa i sprawienie, by każdy rzut był dla nich wyzwaniem - tak Odom (24 pkt)wytłumaczył sześć minut gry, w których "Tłoki" nie zdobyły punktu. - Jeśli gra się w obronie zespołowo, to dajesz sobie szansę przeciwko każdemu. Szkoleniowiec gości Flip Saunders przyznał, iż jego podopieczni nieco stracili głowę na przełomie trzeciej i czwartej kwarty. - Byliśmy niezdyscyplinowani i oddawaliśmy szybie rzuty, zamiast wykonywać plan taktyczny w ofensywie - stwierdził Saunders. - Graliśmy za daleko kosza i nie penetrowaliśmy. Chauncey Billups zdobył 24 punkty o zaliczył 9 asyst, ale rzucił zaledwie cztery "oczka" w drugiej połowie. Richard Hamilton dodał 20 punktów, a Rasheed Wallace 17 dla Pistons, którzy wciąż mają najlepszy bilans (48-11) w lidze. Ekipa z Detroit nie może jednak czuć się zbyt komfortowo, bowiem po piętach depczą im Spurs i Mavericks. Zespół z San Antonio pewnie pokonali na własnym parkiecie Portland Trail Blazers 101:81 i zrównali się bilansem (46-12) z Mavs. Obie drużyny przewodzą Southwest Division oraz Konferencji Zachodniej. Zobacz WYNIKI I NAJLEPSZYCH STRZELCÓW w meczach z 4 marca oraz Tabele NBA