Jeden z największych gwiazdorów ligi koszykówki NBA i Los Angeles Lakers, który zakończył karierę w kwietniu, chce pomóc swojemu byłemu klubowi. Deklarację zawarł na jednym z portali po najwyższej w historii porażce "Jeziorowców". W nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu ulegli Dallas Mavericks różnicą 49 punktów (73:122). Wcześniej dwukrotnie przegrywali 48 punktami, w tym 75:123 z Utah Jazz w marcu ubiegłego roku. - Nigdy nie miałem bardzo bliskich relacji z Jeanie, Jimmym i całą rodziną Buss (właściciele Lakers - red.), teraz jestem jeszcze dalej od klubu, ale jeśli potrzebują pomocy w jakiejkolwiek formie, albo zwykłej porady w rozmowie telefonicznej, to jestem do ich dyspozycji. Mają mój telefon - powiedział pięciokrotny mistrz NBA z Lakers (2000-02 i 2009-10). Dwukrotny mistrz olimpijski (2008 i 2012), 18-krotnie wybierany do Meczu Gwiazd Wschód-Zachód, uważa, że trener Luke Walton robi wszystko, co w jego mocy, by drużyna grała lepiej. - To trudna praca, bo musi nauczyć nowych zawodników, grupę młodych facetów, jak powinni funkcjonować w pewnych strukturach, rozpoznawania opcji i wybierania tych najlepszych rozwiązań. Kluczowym słowem jest w tej sytuacji cierpliwość - dodał 38-latek. Lakers mają (razem Phoenix Suns 15-30) najsłabszy procent zwycięstw na Zachodzie (16-32).