W Charlotte mieli też dużo szczęścia. W końcówce przegrywali bowiem 93:95, a piłkę mieli gospodarze. Na 4,7 s przed ostatnią syreną podanie Jasona Richardsona przeciął jednak Eddie House, piłka trafiła do Raya Allena, a ten rzutem zza łuku zapewnił "Celtom" zwycięstwo. To był jedyny celny rzut tego zawodnika za trzy punkty w tym meczu (na sześć prób), który w sobotę w ogóle miał niezbyt dobrze nastawiony celownik, trafił bowiem tylko 4 z 15 rzutów. O wiele lepiej zagrał natomiast Lebron James prowadząc Cleveland Cavaliers do wygranej z Toronto Raptors 111:108. Koszykarz gospodarzy zdobył 37 punktów, zebrał 12 piłek i zaliczył 12 asyst, uzyskując 13. triple-double w swojej karierze w sezonie regularnym. - On jest niesamowity. Dokonuje tego, jakby bez wysiłku - pochwalił podopiecznego Mike Brown, coach ekipy z Cleveland. Knicks przerwali serię ośmiu porażek z rzędu pokonując w Nowym Jorku Chicago Bulls 85:78. - W Nowym Jorku jesteś albo martwy, albo żywy. Przegrywasz spotkanie, jesteś martwy, wygrywasz, masz szansę, aby przeżyć - powiedział Isiah Thomas, szkoleniowiec Knicks. - To samo dotyczy miłości i nienawiści. W sobotę wygraliśmy, więc jesteśmy żywi i kochani - dodał. Wyniki: New York Knicks - Chicago Bulls 85:78 Cleveland Cavaliers - Toronto Raptors 111:108 Philadelphia 76ers - Golden State Warriors 98:100 (po dogr.) Charlotte Bobcats - Boston Celtics 95:96 Orlando Magic - Miami Heat 120:99 Memphis Grizzlies - Washington Wizards 124:118 Minnesota Timberwolves - Atlanta Hawks 87:94 Houston Rockets - Denver Nuggets 109:81 Milwaukee Bucks - Dallas Mavericks 97:95 Los Angeles Clippers - New Orleans Hornets 89:98