Dirk Nowitzki i spółka mieli w pamięci pierwsze starcie z "Celtami", rozegrane 25 stycznia w Bostonie. Gospodarze gładko wygrali wówczas 124:100, a losy meczu praktycznie zostały rozstrzygnięte już w pierwszej połowie, po której Mavs przegrywali 47:74. W rewanżu w Teksasie od pierwszych minut Mavericks robili co tylko mogli, by zrewanżować się za dotkliwą porażkę sprzed kilku tygodni. Nowitzki grał jak natchniony, nic nie robiąc sobie z solidnej defensywy mistrzów i Dallas w trzeciej kwarcie prowadziło 15 punktami. Boston zabrał się za odrabianie strat, ale na dwie minuty przed końcem tej części gry, przy stanie 72:64 dla Mavs drugie przewinienie techniczne otrzymał Doc Rivers i szkoleniowiec "Celtów" resztę meczu spędził w szatni. Strata trenera podziałała mobilizująco na mistrzów. Wyższe obroty włączył duet Paul Pierce - Rajon Rondo i w czwartej kwarcie goście wyszli na prowadzenie. Na dwie minuty przed końcem nadzieję w serca miejscowych fanów wlał jeszcze Nowitzki, który celną trójką doprowadził do wyrównania (89:89). Finisz należał jednak do Pierce'a. MVP ubiegłorocznych finałów zdobył w sumie 31 punktów (18 w czwartej kwarcie) i poprowadził Boston do 44. zwycięstwa w 55. spotkaniu sezonu. Na słowa uznania zapracował także Rajon Rondo. Rozgrywający "Celtów" zanotował drugie w karierze triple double schodząc z parkietu z dorobkiem 19 punktów, 15 zbiórek i 14 asyst. Wśród Mavs najlepszy był wspomniany Nowitzki, autor 37 punktów i 8 zbiórek. Bohater ostatniej akcji W innym zaciętym spotkaniu Miami Heat pokonało na wyjeździe Chicago Bulls 95:93. Losy meczu rozstrzygnięte zostały dopiero w ostatnich sekundach. Na 10 sekund przed końcem goście z Florydy prowadzili 93:90. Najskuteczniejszy na parkiecie Ben Gordon (34 punkty) pewnie wykorzystał jednak trzy rzuty wolne i zanosiło się na dogrywkę. Heat mieli jednak jeszcze kilka sekund na wygranie spotkania. I jej nie zmarnowali. Dwyane Wade (24 pkt) odebrał podaną zza linii bocznej piłkę i dograł pod kosz do Shawna Mariona. Ten na nieco ponad sekundę przed końcem wpakował piłkę do kosza ponad Thabo Sefoloshą i Heat wrócili do Miami z 28. zwycięstwem w rozgrywkach. Trwa niemoc Trail Blazers Koszykarze Portland Trail Blazers nie wygrali na wyjeździe z Golden State Warriors od listopada 2004 roku. Seria niepowodzeń ekipy z Portland nie została przerwana minionej nocy. W ostatnim czwartkowym spotkaniu NBA "Wojownicy" wygrali 105:98. Gościom nie pomógł bardzo dobry występ Brandona Roy'a, który trafił 14 z 21 rzutów z gry i zanotował w sumie 37 punktów. Dla zwycięzców najczęściej trafiali Corey Maggette (24), Stephen Jackson i Monta Ellis (po 20). Czwartek na parkietach NBA: Chicago Bulls - Miami Heat 93:95 Dallas Mavericks - Boston Celtics 92:99 Golden State Warriors - Portland Trail Blazers 105:98