Zaledwie kilka dni temu Los Angeles Lakers pokonali San Antonio Spurs w swoim 25. meczu w bieżącym sezonie NBA. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem "Jeziorowców" 122:119, a dla "Ostróg" była to... 18. porażka z rzędu. Zła passa Jeremy'ego Sochana i spółki po dwóch miesiącach wreszcie się zakończyła. San Antonio Spurs pokonało Los Angeles Lakers na własnym parkiecie 129:115 (42:22, 27:40, 29:25, 31:28). Jak widać, o zwycięstwie zadecydowała głównie wspaniała pierwsza kwarta, w którym ekipa z Teksasu zdobyła aż 42 punkty. LeBron i spółka pokonani. Spurs Sochana tym razem górą LeBron James, czyli największa gwiazda Lakers i całej ligi NBA zdobył w tym spotkaniu 23 punkty, co było drugim najlepszym indywidualnym wynikiem tego spotkania. Najlepszy pod tym względem Devin Vassell dał swojej ekipie aż 36 punktów. To był prawdziwy koncert w wykonaniu Amerykanina. LeBron James z pierwszym trofeum w barwach Lakers. "Przeszliśmy do historii" Jeremy Sochan również rozegrał dobre zawody. Punktów zdobył, co prawda, tylko 11, ale dorzucił do tego aż 8 zbiórek i 2 asysty. Polak dołożył swoją cegiełkę do tego przełomowego zwycięstwa. Victor Wembanyama natomiast zdobył 13 punktów, zanotował 5 asyst, a zbiórek, głównie dzięki swojemu wysokiemu wzrostowi, zanotował aż 15. Francuz również odegrał więc na parkiecie bardzo ważną rolę. Czy San Antonio Spurs po tym zwycięstwie pójdą za ciosem i powalczą o wygrzebanie się z ostatniej pozycji w Konferencji Zachodniej NBA? Odpowiedź na to pytanie poznamy już niedługo, bo 17 grudnia. Tego dnia Jeremy Sochan i spółka zmierzą się z New Orlean Pelicans, które w ostatnich dniach prezentowała wysoką dyspozycję. Wyzwanie będzie więc bardzo trudne.