Za nami dwie noce koszykarskich emocji w Weekendzie Gwiazd w Arizonie. Największe wrażenie wywarli na mnie; Durant i jego 46 punktów (dawno nie wciągnął mnie tak mecz Debiutantów z Drugoroczniakami) i chyba zbyt nisko oceniony w konkursie wsadów Rudy Fernandez. Kibicowałem młodemu Hiszpanowi z dwóch powodów; po pierwsze imponuje mi jego wszechstronność (równie dobrze mógł wystartować w konkursie rzutów za trzy punkty), a po drugie był pierwszym Europejczykiem, który wystąpił w tym konkursie. Jest też "polski" wątek, który kazał mi trzymać z Fernandezem. Jego siostra Marta drugi sezon występuje na polskich parkietach w zespole Wisły Can-Pack Kraków. W konkursie Rudy popisał się dwoma ciekawymi wsadami, ale szybko odpadł z zabawy. Zostawmy jednak to, co w słonecznej Arizonie wydarzyło się w piątek i sobotę. Czas na danie główne, czyli 58. Mecz Gwiazd NBA. Spotkanie, na które rokrocznie ostrzą sobie zęby fani widowiskowej koszykówki. Gwiazdy skuteczniejsze na Wschodzie Najlepsi gracze NBA w Meczu Gwiazd rywalizować będą już po raz 58. Do tej pory znacznie częściej wygrywali reprezentanci Wschodu, którzy na swoją korzyść rozstrzygnęli 35 konfrontacji, w tym trzy z ostatnich czterech. Przed rokiem w Nowym Orleanie po bardzo dobrym spotkaniu Wschód pokonał Zachód 134:128. MVP spotkania powędrowało w ręce LeBrona Jamesa, ale równie mocno, chociaż w mniej efektowny sposób, na ten tytuł pracował Ray Allen. Superman bohaterem fanów Tradycyjnie zawodników pierwszych piątek wybrali fani NBA. Rezerwowych obsadzili trenerzy. Kibice basketu najwięcej głosów oddali na Dwighta Howarda. Zdetronizowany minionej nocy król wsadów otrzymał ponad 3 miliony głosów, wyprzedzając LeBrona Jamesa i Kobe Bryanta. Na zawodników pierwszej piątki Wschodu łącznie oddano o 1,2 mln więcej głosów więcej niż na ich kolegów z Zachodu. Składy i wyniki głosowania: Wschód: Allen Iverson (Detroit Pistons, 1,8 mln), Dwyane Wade (Miami Heat, 2,74), LeBron James (Cleveland Cavaliers, 2,94), Kevin Garnett (Boston Celtics, 2,06), Dwight Howard (Orlando Magic, 3,15) oraz: Joe Johnson (Atlanta Hawks), Ray Allen i Paul Pierce (Boston Celtics), Danny Granger (Indiana Pacers), Rashard Lewis (Orlando Magic), Devin Harris (New Jersey Nets), Mo Williams (Cleveland Cavaliers). Zachód: Chris Paul (New Orleans Hornets, 2,13), Kobe Bryant (Los Angeles Lakers, 2,8), Tim Duncan (San Antonio Spurs, 2,57), Amare Stoudemire (Phoenix Suns, 1,46), Yao Ming (Houston Rockets, 2,53) oraz: Dirk Nowitzki (Dallas Mavericks), Shaquille O'Neal (Phoenix Suns), Brandon Roy (Portland Trail Blazers), Chauncey Billups (Denver Nuggets), Pau Gasol (Los Angeles Lakers), David West (New Orleans Hornets), Tony Parker (San Antonio Spurs). Powtórka z konkursu wsadów? Analizując ławki obydwu ekip łatwo zauważyć, że zawodnicy Zachodu będą dominować fizycznie nad swoimi rywalami. W rezerwie gości wobec kontuzji Chrisa Bosha nie ma środkowego, a i filar Toronto na centrze grywa z przymusu. Podobnie sytuacja wyglądała w konkursie wsadów, kiedy rosłego Howarda starała się zdetronizować trójka niskich zawodników. Wygrał ten najniższy, Nate Robinson. Czy i tym razem Dawid pokona Goliata? Ostatnie pytanie; dla kogo MVP? Na parkiecie zobaczymy zawodników, którzy w ostatnich dziewięciu latach sięgali po to trofeum. Od 2000 roku nagrodzeni zostali: Shaquille O'Neal dwukrotnie (2000, 2004), Tim Duncan (2000 - wspólnie z O'Nealem), Allen Iverson dwukrotnie (2001, 2005), Kobe Bryant dwukrotnie (2002, 2007), Kevin Garnett (2003) i LeBron James dwukrotnie (2006, 2008). Od lat nagroda trafia w ręce lidera zwycięskiego zespołu. Kto zgarnie ją w tym roku? Odpowiedź na to pytanie poznamy w poniedziałek nad ranem. To nie jest jednak najważniejsze w tego typu imprezach. Fanom NBA, a także sobie, życzę nie tylko efektownych popisów gwiazd, ale i zaciętego pojedynku! Mój typ: Wschód. Jeśli trio LeBron - Wade - Superman szybko odpali silniki, to Zachodowi bardzo ciężko będzie je zneutralizować. MVP: Howard. Z powodu braku zmienników może długo przebywać na parkiecie. W dodatku doskonale wie, co znaczy efektowna gra.