Dlaczego? Odpowiedzią jest... "Odpowiedź". Właśnie gracz o pseudonimie "The Answer" czyli Allen Iverson trafił na 4,2 s przed końcem, zapewniając gościom zwycięstwo 108:106 w Pepsi Center. To spotkanie rozstrzygnęło się w ostatnich kilkunastu sekundach. Przy stanie 106:106 na 21 sekund przed końcem - po pudle Earla Watsona z dystansu - Sixers wzięli czas i ustawili ostatnią akcję oczywiście na Iversona. Lider zespołu z Filadelfii długo kozłował piłkę, ale w końcu zdecydował się na akcję jeden na jeden z Andre Millerem, oszukał rywala zwodem i w swoim stylu trafił z półdystansu. - Byłem zaskoczony, że pozwolili mi "zabrać" tyle czasu i rzucić - powiedział Iverson, który zdobył 36 punktów. - Mówiłem kolegom z drużyny, że do tego będę dążył. Miałem nadzieję, że nawet jak nie trafię, to piłka poodbija się trochę i czas upłynie do końca. AI jednak trafił, ale na zegarze pozostało jeszcze 4,2 s. Szansę na zmianę losów meczu otrzymał oczywiście Anthony, ale był dokładnie pilnowany i oddał piłkę Watsonowi, którego rzut równo z końcową syreną trafił w przednią część obręczy. - Nie mogłem oddać tego rzutu - wyjaśnił Carmelo, który miał niezłą skuteczność z gry (17/30) jak i z wolnych (10/12), ponadto zapisując na swoim koncie osiem zbiórek. - Było przy mnie trzech graczy, a Earl Watson miał czystą pozycję. Sixers wygrali także dzięki przewadze na tablicach (46-35), do której znacząco przyczynił się Chris Webber (32 pkt), notując 15 zbiórek. Rekord kariery zapisał minionej nocy także inny wybitny przedstawiciel młodego pokolenia w NBA. Chris Bosh uzyskał 37 punktów dla Raptors, ale także znalazł się po stronie przegranych. Zespół z Toronto uległ bowiem na wyjeździe potędze Pistons 106:113. - To osiągniecie nie ma znaczenia jeśli nie wygrywasz - stwierdził środkowy gości, który trafił 16 z 26 rzutów z gry, zebrał 11 piłek z tablic oraz popisał się pięcioma asystami i trzema blokami. Pistons jak zwykle imponowali zespołowością (32 asysty), a we wtorkowy wieczór wpadały im także rzuty za trzy (11 celnych prób). Aż sześciu graczy "Tłoków" przekroczyło barierę 10 punktów, a najlepszym strzelcem był Rip Hamilton (24 "oczka"). Obecny bilans zespołu z Detroit (22-3, najlepszy w lidze) to wyrównanie osiągnięcia Phoenix Suns z poprzedniego sezonu. Gracze Pistons, którzy wygrali po raz ósmy z rzędu, nie popadają jednak w egzaltację. - Naszym ostatecznym celem nie jest posiadanie najlepszego bilansu, ale zdobycie mistrzostwa - stwierdził Rasheed Wallace, zdobywca 16 punktów. Tony Parker i Tim Duncan to zwykle niezawodny duet w zespole mistrzów NBA San Antonio Spurs. Tym razem ta dwójka także najbardziej przyczyniła się do zwycięstwa "Ostróg" u siebie z Indiana Pacers 99:86. Pierwszy z nich zdobył 27 pkt, drugi miał dorobek o jedno oczko mniejszy. Gościom nie pomogła nawet dobra postawa Jermaine'a O'Neala, który zdobył 26 pkt. W meczu rozegranym na Florydzie słynny Shaquille O'Neal tym razem był w cieniu Dwyane'a Wade'a, który zdobył 35 pkt. "Shaq" miał na koncie zaledwie 23 pkt, ale i tak nie przeszkodziło to koszykarzom Miami Heat wygrać z Milwaukee Bucks 109:98. W pokonanej drużynie najskuteczniejszy był Maurice Williams (24 pkt). Siódme z rzędu zwycięstwo odnieśli New Jersey Nets, którzy pokonali u siebie Cleveland Cavaliers 96:91. Wśród gospodarzy bliski uzyskania triple-double był Jason Kidd, który zakończył mecz z 14 punktami, dziewięcioma asystami i dziewięcioma zbiórkami. Najskuteczniejszy w zwycięskiej drużynie był Richard Jefferson, zdobywca 28 pkt, Vince Carter dołożył 21 pkt. Zdecydowanie najlepszym "Kawalerzystą" był LeBron James, który zdobył 31 pkt, miał 10 zbiórek i osiem asyst. Zobacz WYNIKI I NAJLEPSZYCH STRZELCÓW w meczach z 27 grudnia Tabele NBA