Sixers zrehabilitowali się w ten sposób swoim fanom za wstydliwą niedzielną porażkę w Toronto, gdzie ulegli rywalom różnicą 18 punktów (110:128). Iverson pełnię swoich możliwości zademonstrował w ostatniej kwarcie, kiedy to rzucił 14 punktów z 36 "oczek" uzbieranych w sumie w tej konfrontacji. Oprócz pokaźnej zdobyczy punktowej Iverson zaliczył również 9 asyst i 3 przechwyty, czym zupełnie przyćmił występ Kobe Bryanta. Lider Lakers zakończył bowiem starcie w Filadelfii z dorobkiem "tylko" 20 "oczek". Pierwszym zespołem, który zapewnił sobie prawo gry w fazie play off jest Miami Heat. O'Neal i spółka pokonali na wyjeździe New York Knicks 98:96 i odnieśli dziesiąte z rzędu zwycięstwo. Po wtorkowym meczu zespół z Miami prowadzi w tabeli Southeast Division z dorobkiem 50 wygranych meczów i 16 porażek. Jest to najlepszy bilans w lidze. Najlepsi w drużynie Heat byli w tym spotkaniu Dwyane Wade (24 punkty) oraz Shaquille O'Neal, który zakończył mecz z jednym "oczkiem" mniej. Ten pierwszy trafił do kosza równo z końcową syreną i po chwili znalazł się w objęciach cieszących się kolegów. "O takim rzucie wiele razy marzyłem" - powiedział po spotkaniu Dwyane Wade. Trzecie z rzędu zwycięstwo odnieśli Cleveland Cavaliers. "Kawalerzyści" pokonali Utah Jazz 92:73, a gwiazdą spotkania był oczywiście LeBron James. W ciągu 35 minut uzyskał on 36 punktów i dodał do tego dziesięć zbiórek. "Jest to najlepszy dwudziestoletni koszykarz jakiegokolwiek w życiu widziałem. Trafiał z każdej pozycji, czy to spod kosza, czy z dystansu" - zachwalał trener Cavaliers Paul Silas. <a href="http://nba.interia.pl/wyn/2005w?data=15.03">Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w meczach z 15 marca</a>