W ostatnich 12 minutach meczu w AmericanAirlines Arena w Miami, Wade zdobył 20 punktów. Zawodnik gospodarzy w całym spotkaniu zapisał na swoim koncie 40 "oczek". Ponadto, sześć podań Wade'a otwierało drogę do kosza jego kolegom z zespołu. W pierwszym meczu tych drużyn Heat przegrali 81:90 z broniącymi tytułu mistrzowskiego Pistons. Zdaniem wielu specjalistów przyczyną tamtej porażki było kontuzjowane biodro Shaquilla O'Neala, który nie grał na "pełnych obrotach". Do tego doszła słabsza dyspozycja Alonzo Mourninga oraz nieskuteczna gra Wade'a. " Jestem tylko człowiekiem i jak każdemu zdarzają mi się słabsze dni - powiedział Wade, który w pierwszym spotkaniu finału Konferencji Wschodniej trafił 7 z 25 rzutów z gry. - Pat Riley (prezydent Miami Heat - przyp. red) powiedział mi, żebym się nie przejmował jednym słabszym występem. Chwile słabości miał także sam Michael Jordan - dodał Wade. Przed drugim spotkaniem sztab szkoleniowy Heat wyciągnął wnioski, a zawodnicy z Miami znakomicie spisywali się w zbiórkach pod tablicami. O'Neall nie zważał na dolegliwości i walczył ofiarnie: 10 zbiórek i 17 punktów. Prowadzenie w spotkaniu zmieniało się wielokrotnie. Na półmetku Pistons przegrywali jedenastoma punktami. Jednak w trzeciej kwarcie potrafili nie tylko odrobić straty, ale również uzyskać przewagę. Trener rywali Larry Brown oddał cześć Wade'owi, mówiąc krótko: "zagrał fenomenalny mecz". Wśród pokonanych najwięcej punktów zdobyli Richard Hamilton (21) i Tayshaun Prince (17). Trzecie spotkanie tych zespołów rozegrane zostanie 29 maja w Detroit. Zobacz WYNIKI oraz zdobywców punktów w NBA Playoffs 2005