W sobotę ekipa z Miami wygrywając w Waszyngtonie 99:95 zapewniła sobie udział w finale Konferencji Wschodniej i teraz będzie czekać na zwycięzcę serii pomiędzy Detroit Pistons a Indianą Pacers. - Czułem, że nie mogę spudłować. Po prostu wyszedłem na parkiet i rzucałem. Wpadłem w rytm i każda piłka trafiała do celu - powiedział Wade o swoim wyczynie w trzeciej kwarcie, kiedy zdobył aż 22 punkty mając 7 na 7 z gry i 8 na 8 z wolnych! Jak piszą agencję - był nie do zatrzymania jak Neo, bohater "Matriksa" i niszczył wszystkich jak Darh Vader, postać z "Gwiezdnych Wojen", których trzecia cześć "Zemsta Sithów" wchodzi na ekrany w najbliższy czwartek. Wizards dzielnie walczyli i pod koniec czwartej "ćwiartki", po serii 12:0, wyszli na prowadzenie 95:94. Wtedy jednak celnie za trzy rzucił Eddie Jones uciszając kibiców w MCI Center, a następnie Alonzo Mourning zablokował Larry'ego Hughesa. Dwa osobiste Wade'a były już tylko formalnością. - Czy byłeś kiedyś na filmie, na którym akcja jest tak dobra, że nie chce ci się wyjść po popcorn? Tak jest w przypadku Dwyane'a - powiedział Damon Jones, jego kolego z zespołu. - Trzecia kwarta była wprost niewiarygodna w wykonaniu Wade'a,. W ogóle w całym meczu zagrał wspaniale. Przy tak grającym Dwyane'ie Shaq nie był nam potrzebny - ocenił Van Gundy. Center "Żaru" opuścił drugie spotkanie z rzędu z powodu kontuzji uda, ale dopingował swoich kolegów z ławki. - Shaq przyszedł do nas przed meczem i powiedział: "Jestem z was dumny. Nie możecie teraz zawieść". I z jego pomocą wygraliśmy to spotkanie. Nie było go co prawda na boisku, ale czuliśmy, że jest z nami - stwierdził Wade. 42 punkty rzucone przez niego w tym spotkaniu to klubowy rekord Heat w playoffs. Zobacz WYNIKI oraz zdobywców punktów w NBA Playoffs 2005