Broniący mistrzowskiego tytułu zespół z Florydy konsekwentnie zaciera złe wrażenie po porażce 86:93 w pierwszym meczu z "Bykami" we własnej hali. Wygrał kolejne dwa spotkania i od awansu do finału konferencji dzielą go dwa zwycięstwa. 48 godzin po najwyższej w historii porażce w play off (różnicą 37 punktów) koszykarze Chicago długo toczyli z Heat wyrównany pojedynek. Po trzech kwartach spotkania w hali United Center, które obejrzało 22 675 widzów, był remis 70:70, na cztery minuty przed końcem przegrywali zaledwie dwoma punktami, ale w decydujących momentach klasę pokazał LeBron James. Lider gości, wybrany kilka dni temu po raz czwarty najlepszym zawodnikiem sezonu zasadniczego (MVP), zdobył w ostatniej kwarcie 12 ze swoich 25 punktów, miał także osiem zbiórek, siedem asyst i dwa przechwyty. Znakomicie zagrał także Chris Bosh, który do 20 pkt dodał 19 zbiórek, najwięcej w karierze w play off. Z kolei rezerwowy Norris Cole, uzyskując 18 pkt, także ustanowił swój rekord w fazie pucharowej. Heat potrafili przeciwstawić się w tym spotkaniu fizycznej grze Chicago. - Nie można zdobyć mistrzostwa, pozostając na parkiecie ładnym i błyszczącym, Musisz się ubrudzić, grać fizycznie, nurkować po podłodze. Musisz robić rzeczy ekstremalnie trudne - powiedział Bosh. Najwięcej punktów dla Bulls, którzy wystąpili bez kontuzjowanych Brytyjczyka Luola Denga i Kirka Hinricha, a także pauzującego od ubiegłorocznego play off Derricka Rose'a, zdobyli Carlos Boozer - 21, Nate Robinson i Jimmy Butler - po 17 oraz Włoch Marco Belinelli - 16. Francuz Joakim Noah dołożył 15 pkt i 11 zbiórek, ale znów został ukarany przewinieniem technicznym, już czwartym w ostatnich trzech meczach. Z kolei Nazr Mohammed został wykluczony z gry za popchnięcie Jamesa. W Oracle Arena w Oakland drużynę San Antonio Spurs do zwycięstwa nad miejscowymi Golden State Warriors 102:92 poprowadzili weterani. Francuski rozgrywający Tony Parker uzyskał 32 punkty oraz po pięć zbiórek i asyst, 37-letni Tim Duncan dołożył 23 i 10 zb. W zespole gospodarzy gorzej niż ostatnio zagrali jego czołowi strzelcy Klay Thompson i Stephen Curry. W dwóch poprzednich spotkaniach ze Spurs obydwaj zdobywali w sumie średnio 60 punktów, przy 46-procentowej skuteczności, a w piątek uzyskali odpowiednio 17 i 16 (33 proc.). - Pierwszy raz w tej serii zagraliśmy wreszcie swoją koszykówkę. Lepiej broniliśmy i byliśmy skuteczniejsi w ofensywie. W dwóch pierwszych meczach w domu brakowało nam energii - skomentował Parker. W rywalizacji do czterech zwycięstw jego zespół prowadzi 2-1. Konferencja Wschodnia: Chicago Bulls - Miami Heat 94:104 (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw: 2-1 dla Heat) Konferencja Zachodnia: Golden State Warriors - San Antonio Spurs 92:102 (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw: 2-1 dla Spurs)