Zespół z Florydy wygrał drugie spotkanie z rzędu w tej rywalizacji i w serii "best-of-seven" objął prowadzenie 2-1, odzyskując jednocześnie przewagę własnego parkietu. Spotkanie numer 4 we wtorek w Detroit. Dwyane Wade i Shaquille O'Neal byli nie do zatrzymania dla obrońców tytułu szczególnie w pierwszej połowie, a w III kwarcie koszykarze "Żaru" prowadzili nawet różnicą 10 punktów. Jednak obrońcy tytułu nie zamierzali się podawać, rozpoczynając decydującą cześć meczu od "runu" 11:2 i na 8 minut przed końcem na tablicy wyników pojawił się rezultat korzystny dla gospodarzy (86:81). Na dodatek, z powodu pięciu fauli, na ławkę rezerwowych powędrował Wade. Wówczas ciężar gry wziął na siebie nie kto inny jak Eddie Jones. Ten często niedoceniany weteran zdobył 9 punktów (w tym dwa celne rzuty za trzy), wydatnie pomagając kolegom przejąć kontrolę nad pojedynkiem. - Wiedziałem, że muszę być agresywny - powiedział zawodnik z 11-letnim stażem w lidze zawodowej. "Tłoki", które imponowały mistrzowskim opanowaniem w meczach numer 1 i 2, tym razem straciły głowę, czego najlepszym przykładem były przewinienia techniczne dla Rasheed Wallace'a i Chaunceya Billupsa w końcówce. - Oni wykonali kilka kluczowych akcji, a my straciliśmy nasz zapał - stwierdził szkoleniowiec obrońców tytułu Larry Brown. - Na około pięć minut przed końcem pozwoliliśmy, by inne rzeczy przeszkodziły nam w grze w koszykówkę. Goście z Miami perfekcyjnie wykorzystali zamieszanie w szeregach rywali. Nawet Shaq, który w playoffs ma 47-procentową średnią z linii, trafił pierwszych sześć wolnych w IV kwarcie, a w całym meczu spudłował tylko 4 z 12 takich rzutów. - Nie przejmuję się procentami - w tym swoim stylu powiedział center ekipy z Miami. - Potrzebowaliśmy tych punktów, a ja po prostu trafiłem. Cały mecz to była kolejna odsłona fizycznej walki z 62 faulami i aż 97 rzutami wolnymi. W przeciwieństwie do Shaqa, oba zespoły nie mogą powiedzieć, że dobrze spisały się z linii (Pistons 28/43, Hest 38/54). - Było aż 31 niecelnych wolnych, więc żadna z drużyn nie rzucała świetnie - przyznał coach gości Stan Van Gundy. - Mieliśmy troszkę lepszy procent. To dla nas rzadkość, ale bierzemy to. Wade zdobył 36 punktów (12/21 z gry), a O'Neal (8/13 z gry) dodał 24 "oczka" dla Heat, którzy w trwającym "postseason" nie przegrali jeszcze meczu na wyjeździe (bilans 5-0). W barwach Pistons najskuteczniejszy był Richard Hamilton 33 pkt (10/21 z gry). Billups i Tayshaun Prince uzyskali po 18 "oczek" dla obrońców tytułu. Zobacz WYNIKI oraz zdobywców punktów w NBA Playoffs 2005