"Żar" w środę nie miał jednak łatwo. Do przerwy przegrywał w Time Warner Cable Arena z Charlotte Bobcats 45:60. Wszystko odmieniło się w trzeciej kwarcie, którą goście wygrali 24:10. W drugiej połowie prawdziwy popis dał LeBron James, który zdobył w niej 20 ze swoich 35 punktów. W sumie trafił 13 z 23 rzutów z gry i wszystkie dziewięć osobistych. Był najlepszym graczem swojej ekipy w czterech statystykach, oprócz punktów: w zbiórkach (sześć, razem z dwoma kolegami), asystach (siedem) i przechwytach (trzy). Wspierał go Chris Bosh, który rzucił 25 "oczek". ale ostatnią akcję Heat wykonał Dwyane Wade, który mimo podwojenia trafił z kilku metrów rzutem o tablicę dając ekipie z Florydy prowadzenie 96:95 na 2,9 s przed końcem. - Sądzę, że dlatego płacimy mu tak duże pieniądze - śmiał się James, zapytany po meczu czy nie jest zły, że to on nie kończył tej sytuacji. - Zasłużyłem, żeby mi odebrać kasę za ten pojedynek, ale na koniec chyba je jednak zarobiłem - dodał Wade, który zdobył tylko 10 punktów trafiając 5 z 13 rzutów z gry, ale prawie całą trzecią kwartę przesiedział na ławce z powodu stłuczenia stopy. Najwięcej dla gospodarzy rzucił Gerald Henderson (21), w tym za trzy punkty na 12 sekund przed ostatnią syrenę, co dało im prowadzenie 95:94. 20 punktów dołożył D.J. Augustin, który probował jeszcze trafić zza łuku w ostatniej akcji meczu, ale ta sztuka mu się nie udała. Kolejny bardzo dobre spotkanie rozegrał też Boris Diaw (16 punktów, 16 zbiórek i 8 asyst). "Grzmot", również na wyjeździe, pokonał Memphis Grizzlies 98:95. 32 "oczka" dla zwycięzców rzucił Kevin Durant, choć spudłował sześć ze swoich pierwszych siedmiu rzutów, który zanotował też osiem zbiórek. Najlepszy w ekipie gospodarzy był Zach Randolph (24 punkty i 12 zbiórek). Phoenix Suns ponieśli drugą z rzędu porażkę w sezonie NBA. W środę ulegli u siebie Philadelphia 76ers 83:103. Marcin Gortat zdobył dla gospodarzy cztery punkty i miał osiem zbiórek. Tak słabego początku "Słońca" nie miały od rozgrywek 1996/97, gdy nie tylko przegrały dwa pierwsze spotkania, ale aż 13 kolejnych. Teraz zawodzą jeśli chodzi o zdobycz punktową - średnia wynosi 83,5, a w poprzednim sezonie - 105. Gortat, który występuje ze specjalnym opatrunkiem na ręku (niedawno złamał kciuk), przebywał na parkiecie prawie 18 minut, trafił tylko jeden z sześciu rzutów z gry oraz wykorzystał obydwa wolne. Zapisał na koncie też osiem zbiórek (pięć w defensywie) oraz po jednym bloku i stracie. Słabo zaprezentował się zazwyczaj jeden z najmocniejszych punktów Suns rozgrywający Steve Nash. Uzyskał cztery punkty (spudłował dziewięć z 11 rzutów i zanotował aż sześć strat) i miał zaledwie jedną asystę. Drużyna z Phoenix zwyciężyła tylko w ostatniej kwarcie, ale wynik meczu był już wtedy przesądzony. Po trzech odsłonach "Szóstki" prowadziły różnicą 26 pkt, a wcześniej wygrywały aż 70:36. Najskuteczniejszymi zawodnikami obu klubów byli: Ronnie Price 16 pkt (Phoenix Suns) oraz Andre Iguodala, Jrue Holiday i Thaddeus Young - po 15 (Philadelphia 76ers). Środowe wyniki: Toronto Raptors - Indiana Pacers 85:90 Charlotte Bobcats - Miami Heat 95:96 Atlanta Hawks - Washington Wizards 101:83 Detroit Pistons - Cleveland Cavaliers 89:105 Memphis Grizzlies - Oklahoma City Thunder 95:98 New Orleans Hornets - Boston Celtics 97:78 San Antonio Spurs - Los Angeles Clippers 115:90 Denver Nuggets - Utah Jazz 117:100 Phoenix Suns - Philadelphia 76ers 83:103 Golden State Warriors - New York Knicks 92:78