Ekipa z Florydy w drugim meczu półfinałowej pary Konferencji Wschodniej zwyciężyła 108:102, natomiast "Ostrogi" w drugiej potyczce na Zachodzie z "Ponaddźwiękowcami" tym razem wygrali 108:91. "Zrobiliśmy co chcieliśmy" - podsumował spotkanie w San Antonio Manu Ginobili. Argentyńczyk i jego koledzy mają komfortową sytuację przed wizytą w Seattle. O ich sukcesie w drugim starciu zadecydowała solidna gra tercetu Ginoblili - Duncan - Parker. Najskuteczniejszym był z nich Argentyńczyk, który zakończył mecz z dorobkiem 28 punktów. Trzy "oczka" mniej plus 9 zbiórek dołożył Duncan, a kolejne 22 punkty i 7 asyst zaliczył Francuz Parker. Ray Allen (25 punktów) i spółka byli znów bezradni, bowiem w ekipie z Seattle zawodziła skuteczność. Tylko 42 procent rzutów (33 z 78) Supersonics przyniosło punkty, podczas gdy Spurs utrzymali ponad 50 procentową celność (konkretnie 52, na 72 próby 38 skutecznych), którą prezentowali także w pierwszym starciu (51 procent - na 69 prób 35 celnych). Trzeci mecz tej pary odbędzie się w czwartek w Seattle. Shaquille O'Neal znów nie zagrał na miarę oczekiwań kibiców Heat (ledwie 16 punktów i 7 zbiórek), ale gdy w zespole ma się kogoś takiego jak Dwane Wade można być spokojnym o końcowy wynik. Wade zaliczył swój najlepszy występ w playoffs (31 punktów i 15 asyst), przyzwoicie zagrał także Eddie Jones (21 "oczek") i Wizards na nic zdały się 32 punkty Antawna Jamisona czy 28 "oczek" Gilberta Arenasa. Drużyna z Waszyngtonu choć częściej rzucała (aż 90 razy przy 68 próbach Heat!), jednak zdecydowanie gorzej trafiała celu (ledwie 41 procent przy 58 gospodarzy), co pozwalało podopiecznym Stana Van Gundy'ego kontrolować przebieg meczu od pierwszych minut spotkania. Trzecie starcie obu drużyn zaplanowano na czwartek w stolicy. Zobacz WYNIKI oraz zdobywców punktów w NBA Playoffs 2005