Kiedy przegrywasz mecz z Cleveland Cavaliers, zaczynasz rozglądać się za każdym możliwym ratunkiem. Heat mają rozwiązanie dla wielu problemów w jednej osobie. Jest nią Udonis Haslem, który nie gra od listopada zeszłego roku. Wtedy to w meczu przeciwko Memphis Grizzlies zerwał więzadła w stopie. Pierwsze prognozy dawały mu szansę na powrót w kwietniu, ale ostatnie doniesienia są mniej optymistyczne. "Musimy zobaczyć jak będzie przebiegał najbliższy miesiąc i wtedy dokonamy ponownej oceny. Tylko Udonis może nam powiedzieć jak się ma jego stopa i jak na wysiłek reaguje cały organizm. Codziennie odbywamy rozmowę z lekarzami i nikt z nas w obecnej chwili nie wie kiedy będzie gotowy do gry" - powiedział trener Erik Spoelstra. Podczas nieobecności Haslema, Heat byli zmuszeni próbować różne ustawienia. Chris Bosh grał jako środkowy, LeBron James jako silny skrzydłowy, musieli też polegać na doświadczonych, ale już mało dynamicznych i sprawnych Juwana Howarda i Zydrunasa Ilgauskasa. Patrząc na to, czym dysponują pod koszem Chicago Bulls, Orlando Magic czy LA Lakers, szanse Miami w grze podkoszowej wyglądają bardzo mizernie. Oczywiście sam powrót Haslema niczego nie rozwiąże, ale jest to zawodnik na tyle doświadczony, że mógłby odciążyć wielką trójkę, podobnie jak ostatnio coraz lepiej to robi Mike Bibby. Bez Haslema Heat mają bilans 43-18. Więcej o NBA na blogu Piotra Zarychty