LeBron James z Cleveland i Niemiec Dirk Nowitzki z Dallas uważają, że skracanie meczów z 48 do 44 minut nie ma sensu. Ich zdaniem korzystniejsze dla podniesienia atrakcyjności ligi byłoby zmniejszenie liczby meczów sezonu regularnego. Niedzielny, przedsezonowy mecz Brooklyn Nets - Boston Celtics koszykarzy NBA ma trwać 44 minuty - zamiast czterech kwart po 12 minut cztery części po 11. Eksperyment ma być początkiem dyskusji na temat wpływu długości czasu gry na atrakcyjność meczów. - Moglibyśmy grać spotkania trwające nawet 50 minut. Tu nie chodzi o minuty, a o liczbę meczów. Większość zawodników uważa, że sezon zasadniczy z 82 meczami jest za długi. Cztery minuty mniej nie skrócą w realny sposób czasu spotkań - powiedział dwukrotny mistrz NBA z Miami Heat (2012 i 2013) James, który od nowego sezonu występować będzie ponownie, po czterech latach przerwy, w Cleveland Cavaliers. Podobnego zdania jest Niemiec Nowitzki, lider Dallas Mavericks. - Sądzę, że nie potrzebujemy 82 meczów, by wyłonić po osiem najlepszych drużyn obydwu konferencji. Można to zrobić w znacznie krótszym czasie, ale rozumiem, że tu chodzi o pieniądze ligi, klubów, właścicieli, nasze - zawodników. Tak, czy inaczej uważam, że nie ma potrzeby skracania meczów - ocenił mistrz NBA z 2011 r., który na parkietach najlepszej ligi świata występować będzie 17 sezon. Mecze na całym świecie, rozgrywane według przepisów Międzynarodowej Federacji Koszykówki (FIBA), trwają 40 minut - cztery kwarty po 10 minut. Ten sam czas gry i podział na części obowiązuje również w kobiecej lidze za oceanem - WNBA.