Miles Bridges miał pobić swoją (byłą już partnerkę) w maju tego roku, natomiast o sprawie zrobiło się głośno na początku lipca, kiedy to został aresztowany i postawiono mu konkretne zarzuty dotyczące przemocy domowej, w tym znęcania się nad dziećmi. Sportowiec został wkrótce zwolniony za kaucją i aż do teraz oczekiwał na rozwiązanie swojej sprawy. Ostatecznie został w teorii skazany ale... do więzienia nie pójdzie. Przy okazji w jego przypadku znalazła zastosowanie zasada "Nole contendere" (z łac. "Nie chcę się kłócić") - sprawę bardzo dokładnie opisało ESPN. NBA. Miles Bridges bez więzienia, ale z długą listą kar O co dokładnie chodzi? Bridges otrzymał karę trzech lat więzienia (za uszkodzenie ciała pokrzywdzonej), ale w zawieszeniu, a to dlatego, że przystał na swoistą ugodę sądową. Przyjął karę, nie przyznając się jednocześnie do winy (owo słynne "Nole contendere"), co jest możliwe w amerykańskim systemie prawnym. Jednocześnie jego adwokat i prokuratura doszli do porozumienia, w myśl którego z oskarżenia zniknęło sformułowanie dotyczące "ciężkiego uszkodzenia ciała". Zarzuty dotyczące znęcania się nad dziećmi zostały zupełnie odrzucone. To jednak nie wszystko - koszykarz będzie musiał przejść dwa roczne kursy dotyczące przemocy domowej i rodzicielstwa, pracować społecznie przez sto godzin i co tydzień poddawać się testom antynarkotykowym dotyczącym marihuany (w jego przypadku zażywanie będzie możliwe tylko w przypadku marihuany medycznej, po stosownej decyzji lekarza). Będzie musiał zapłacić również dwie grzywny w wysokości 300 i 500 dolarów. Gracz ma dodatkowo dziesięcioletni zakaz zbliżania się do byłej dziewczyny. Opieka nad dziećmi, wyznaczona "po połowie", będzie musiała odbywać się więc odbywać za pośrednictwem osoby trzeciej. To jednak nie koniec problemów Bridgesa, bowiem sytuacja rzutuje również na jego karierę sportową. NBA. Miles Bridges poza Hornets i w stanie dziwnego zawieszenia Skrzydłowy obecnie nie ma podpisanej żadnej umowy i technicznie jest tzw. zastrzeżonym wolnym agentem Charlotte Hornets, ale w obliczu całej sytuacji "Szerszenie" raczej nie będą sposobić się do kontynuowania współpracy z nim. Jego sytuacja jest jednak o tyle skomplikowana, że w obliczu ciążącego na nim wyroku NBA ma prawo zawiesić go, obciążyć grzywną lub nawet w ogóle zdyskwalifikować. Niezbyt perspektywiczne warunki. Miles Bridges do ligi trafił w 2018 roku jako 12. numer draftu - został wybrany przez Los Angeles Clippers, ale przez całą swoją karierę w amerykańskich rozgrywkach występował dla Hornets. Zobacz także: Jeremy Sochan wrócił na parkiet NBA. Po klęskę