Koszykarze ze stolicy w obecnym sezonie ligi NBA mają jedenaście zwycięstw i dziewięć porażek. Gortat na parkiecie przebywał 20 minut. To jeden z jego niższych wyników w tym sezonie. Miał bowiem problemy w obronie z Karlem-Anthonym Townsem. Wszechstronny center "Leśnych Wilków" spotkanie zakończył z 20 punktami i 17 zbiórkami. Polski środkowy trafił cztery z ośmiu rzutów z gry i jeden z dwóch wolnych. Jego dorobek uzupełnia siedem zbiórek i jedna asysta. Popełnił także jeden faul. "Czarodzieje" muszą sobie radzić bez kontuzjowanego lidera Johna Walla. W dodatku tym razem słabo spisywał się ich najlepszy strzelec Bradley Beal. Trafił tylko dwa z 11 rzutów z gry i spotkanie zakończył z ośmioma punktami. Ciężar gry wziął na siebie za to Otto Porter Jr., który zdobył 22 pkt, w tym decydujące w ostatniej minucie meczu. Wizards przegrywali przez niemal całą czwartą kwartę. Na prowadzenie wyszli dopiero na 25 s przed końcem spotkania za sprawą Portera, który chwilę wcześniej doprowadził do remisu. Gospodarze od tego momentu spudłowali wszystkie pięć rzutów. Stołeczny zespół po raz pierwszy od bardzo dawna wygraną zawdzięcza w dużej mierze także rezerwowym. Ich wkład zwykle nie jest wielki, ale tym razem uzyskali łącznie 49 pkt. Dla porównania zawodnicy z ławki Timberwolves dorobek drużyny powiększyli o zaledwie 11 pkt. Wizards w tabeli Konferencji Wschodniej zajmują siódme miejsce. Kolejny mecz rozegrają już w środę, na wyjeździe z Philadelphia 76ers (11-8). Liderem niezmiennie są koszykarze Boston Celtics (18-4), którzy minionej nocy nie grali. Na Zachodzie z bilansem 16-4 przewodzą Houston Rockets. Oni również odpoczywali. Dziewiąte zwycięstwo z rzędu odniósł zespół Cleveland Cavaliers. Finaliści poprzedniego sezonu tym razem u siebie pokonali Miami Heat 108:97. Gospodarze po pierwszej połowie wygrywali różnicą 24 punktów i wydawało się, że nic ciekawego w tym meczu już się nie zdarzy. W trzeciej kwarcie doszło jednak do sytuacji, która nie miała miejsca nigdy wcześniej - z parkietu za krzyczenie na sędziego wyrzucony został gwiazdor Cavaliers LeBron James. Blisko 33-letni skrzydłowy rozegrał w NBA ponad 1000 meczów i zawsze potrafił trzymać nerwy na wodzy. Rozzłościło go, że arbiter nie odgwizdał faulu na nim. - W tej konkretnej akcji faulowany byłem kilka razy, od momentu kiedy ruszyłem spod własnego kosza, aż do chwili gdy zaatakowałem obręcz. Powiedziałem sędziemu, co o tym myślę i zacząłem iść przed siebie, ale on uznał, że musi mnie za to usunąć z parkietu - powiedział James, który na swoim koncie zapisał 21 pkt, 12 zbiórek, sześć asyst i pięć przechwytów. Przy jego braku Heat zdołali jedynie zmniejszyć rozmiary porażki. Świetnie bowiem w szeregach Cavaliers grał także Kevin Love; zdobył 39 pkt i miał dziewięć zbiórek. Wśród pokonanych wyróżnił się Dion Waiters - 21 pkt. Wyniki wtorkowych meczów: Chicago Bulls - Phoenix Suns 99:104 Cleveland Cavaliers - Miami Heat 108:97 Minnesota Timberwolves - Washington Wizards 89:92 Sacramento Kings - Milwaukee Bucks 87:112 Utah Jazz - Denver Nuggets 106:77