Mecz był wyjątkowy dla trenera Wizards Scotta Brooksa. 51-letni szkoleniowiec drużynę z Waszyngtonu objął w kwietniu, a wcześniej prowadził w NBA tylko jeden zespół - Thunder. W Oklahoma City pracował w latach 2008-15, a w sezonie 2011/12 dotarł z nim nawet do wielkiego finału. Zespół przegrał jednak z Miami Heat 1-4. Kibice przyjęli go owacją na stojąco. W środę obie drużyny grały bardzo nierówno. W drugiej kwarcie gospodarze prowadzili już różnicą 16 punktów, ale później blisko zwycięstwa byli "Czarodzieje". Na 3.40 min przed zakończeniem czwartej kwarty to oni wygrywali 97:90. Przebudził się jednak ten, od którego gra Thunder zależy najbardziej. Skuteczność Russella Westbrooka długo oscylowała w okolicach 25 procent. Za trzy punkty trafił tylko raz, ale za to w kluczowym momencie, bo doprowadzając do remisu na osiem sekund przed końcem regulaminowego czasu gry. W dogrywce 28-letni rozgrywający nawet na moment nie zwolnił tempa. W pięć minut zdobył aż 14 punktów. W czwartym meczu z rzędu uzyskał tzw. triple-double. Złożyło się na nie 35 punktów, 14 asyst i 11 zbiórek. - Wiedziałem, że w końcu zacznę trafiać. Spudłowane rzuty nie mogły mnie zatrzymać i cały czas starałem się robić swoje - przyznał zaraz po spotkaniu. Gdy zawodził Westbrook dobrze w ekipie Thunder grał Victor Oladipo, zdobywca 25 pkt. Wśród pokonanych najlepszy był Bradley Beal - 31 pkt. John Wall dołożył 15 pkt i miał tyle samo asyst. Gortat natomiast na parkiecie przebywał 36 minut. Zanotował dziesiąte w sezonie double-double, uzyskując 12 punktów i 11 zbiórek. Trafił sześć z 12 rzutów z gry i spudłował oba wolne. Jego dorobek uzupełniają dwie asysty i blok. Miał także cztery faule. Polski środkowy całą czwartą kwartę przesiedział jednak na ławce rezerwowych. Trener Brooks postanowił wówczas grać niższym składem. Taktyka ta długo przynosiła efekt, ale w kilku sytuacjach wyraźnie Gortata brakowało. Na samym początku dogrywki Thunder dwukrotnie zebrali piłkę w ataku, co przełożyło się na cztery punkty. Chwilę później 32-letni łodzianin wrócił do gry, ale odwrócić losów spotkania przyjezdni już nie zdołali. "Czarodzieje" z bilansem 6-11 zajmują 12. miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. Kolejny mecz rozegrają w piątek. Na wyjeździe zmierzą się z San Antonio Spurs (15-4). Wyniki środowych meczów: Boston Celtics - Detroit Pistons 114:121 Chicago Bulls - Los Angeles Lakers 90:96 Dallas Mavericks - San Antonio Spurs 87:94 Denver Nuggets - Miami Heat 98:106 Minnesota Timberwolves - New York Knicks 104:106 Oklahoma City Thunder - Washington Wizards 126:115 (po dogrywce) Phoenix Suns - Atlanta Hawks 109:107 Portland Trail Blazers - Indiana Pacers 131:109 Toronto Raptors - Memphis Grizzlies 120:105 Philadelphia 76ers - Sacramento Kings przełożony