Obrońcy tytułu przegrywają z Toronto Raptors 1-2. Bez Thompsona, który doznał urazu ścięgna uda w niedzielę, Duranta i Kevona Looneya "Wojownicy" ulegli na własnym parkiecie w meczu numer trzy kanadyjskiemu zespołowi 109:123. - Ostatnie dwa dni były dobre dla Klaya. Teraz są jeszcze kolejne dwa przed nim i mam nadzieję, że w piątek pojawi się na boisku - powiedział trener Warriors Steve Kerr. Rywalizacja będzie się toczyć do czterech wygranych. - Myślę, że mądrość zwyciężyła, patrząc na to w kategoriach potencjalnej siedmiomeczowej rywalizacji. Zdrowie jest ważniejsze niż jeden mecz. Mam nadzieję, że Klay wróci do nas w spotkaniu numer cztery - powiedział Curry, który zdobył w środę 47 punktów. Durant to z kolei najbardziej wartościowy zawodnik dwóch poprzednich finałów. Urazu łydki doznał 8 maja w meczu półfinału Konferencji Zachodniej z Houston Rockets. Do składu Warriors ma także wrócić Looney. - Musimy walczyć. Wygrać w piątek, potem wrócić do Toronto i znowu wygrać, a potem zwyciężyć tu, w Oracle Arena, by móc się cieszyć i świętować. Mamy mnóstwo doświadczenia jako zespół. Byliśmy już w różnych sytuacjach, więc nie ma powodów do paniki - powiedział Draymond Green. Warriors w finale są po raz piąty z rzędu, co nie udało się żadnej drużynie od pamiętnej passy Boston Celtics, którzy o mistrzostwo walczyli przez 10 kolejnych lat (1957-66). W czterech poprzednich "Wojownicy" zawsze rywalizowali z Cleveland Cavaliers. Górą byli w 2015, 2017 i 2018 roku. Raptors w NBA grają od 1995 roku, a do finału udało im się dotrzeć po raz pierwszy.