Za nami już oba mecze San Antonio Spurs z Indiana Pacers w hali Accor Arena w Paryżu. W czwartek zespół Jeremy'ego Sochana wygrał 140:110, a spotkanie było jednocześnie docenieniem postaci Victora Wembanyamy. Wśród publiczności były dawne gwiazdy NBA: David Robinson i Francuz Tony Parker (byli gracze Spurs) oraz Joakim Noah, piłkarze, gwiazdorzy PSG Ousmane Dembélé i Marokańczyk Achraf Hakimi, kierowca wyścigowy Esteban Ocon i francuski pływak, mistrz Olimpijski z Londynu (2012) Florent Manaudou. W sobotę na trybunach ponownie zjawiło się 15 935 widzów, ale zmieniło się coś ważniejszego - wynik. Pacers się zrewanżowali, wygrali 136:98. Polski koszykarz tym razem nie zachwycił - przebywał na parkiecie przez 14 minut. Udał mu się tylko 1 rzut z 5 za 2 punkty, miał po dwie zbiórki w obronie i ataku, a także 2 przechwyty i 4 faule. Dwa dni temu zaprezentował się o wiele lepiej, wtedy rzucił 13 pkt, do których dodał aż 9 zbiórek i 3 asysty. Sochan w Paryżu, a Jokić szaleje za oceanem. On to naprawdę zrobił, po prostu "kosmita" NBA: Tyrese Haliburton rozwiał nadzieje Jeremy'ego Sochana i spółki. Pacers wygrali ze Spurs w Paryżu Zawodnicy z Indianapolis od początku zaznaczali swoją dominację. Po dwóch kwartach prowadzili 65:50, ale Spurs bohatersko dogonili przeciwników, a nawet dwukrotnie wyszli na prowadzenie. Pod koniec trzeciej odsłony jednak swoje show zaczął Tyrese Haliburton, rzucają w 3 minuty 16 punktów, w tym cztery "trójki". W czwartej kwarcie przewaga podopiecznych trenera Ricka Carlisle'a tylko rosła. Spurs mają na koncie 20 zwycięstw i 23 porażek, są na 12. miejscu w Konferencji Zachodniej, natomiast Pacers z bilansem 25 wygranych i 20 przegranych zajmują 5. pozycję we Wschodniej. Były obawy o Sochana, ekspert mówi wprost. Wszystko się zmieniło