Sochan imponująco rozpoczął spotkanie z ekipą z Waszyngtonu. Reprezentant Polski był najjaśniejszą postacią w pierwszej kwarcie, mając walny udział w prowadzeniu drużyny San Antonio 36:30. Jeremy Sochan zaczął imponująco. A później wszystko się posypało Nasz 19-letni skrzydłowy w ciągu 12 minut zdobył niemal połowę dorobku, notując 15-punktową zdobycz i dokładając do tego dwie asysty. Drugą kwartę, decyzją trenera Gregga Popovicha, nasz as rozpoczął na ławce i... coś się ewidentnie zacięło. Dotąd błyszczący Sochan po powrocie na parkiet (odpoczywał cztery i pół minuty, zmieniony przez Douga McDermotta) już nie był tym samym graczem. Dorobek punktowy naszego asa, na przestrzeni całego spotkania, wzrósł o ledwie dwa punkty, a grał łącznie przez 27 minut i 10 sekund. Ogółem, poza 17 punktami (7/13 z gry, 1/3 za trzy, 2/3 osobiste), zanotował 5 asyst i 2 zbiórki obronne. Ponadto dla Sochana osiągnięta dwucyfrowa liczba punktów była siódmą z rzędu i dziesiątą w ostatnich 12 meczach. W drużynie Wizards aż siedmiu zawodników osiągnęło dwucyfrowy wynik, co sprawiło, że bardziej wyrównany zespół z Waszyngtonu wywiózł z San Antonio jakże cenne zwycięstwo. Istotne tym bardziej, że "Czarodzieje" od 11 grudnia 1999 roku koszmarnie radzili sobie z "Ostrogami" w ich hali, przez tyle lat nie mogąc wygrać żadnego spotkania. W końcu zakończyli passę 22 meczów przegranych, a ojcami sukcesu byli Deni Avdija (25 punktów) oraz Bradley Beal (21 pkt). Sochan, mimo że praktycznie zatrzymał się po pierwszej kwarcie, sumarycznie i tak miał drugi wynik punktowy w ekipie z San Antonio, co też o czymś świadczy. Najwięcej "oczek" dla gospodarzy zdobył Keldon Johnson - 26. Następny mecz, w środowy wieczór, Sochan i spółka rozegrają przeciwko Sacramento Kings.