Już przed sezonem prognozowano, że drużyna Spurs będzie należeć do słabszych w NBA. Mimo wszystko kibice w Polsce liczyli, że Jeremy Sochan będzie miał okazję nie tylko do gry, ale także i do kilku zwycięstw. Ostatnio jednak nie jest mu to dane zbyt często, bo jego zespół zanotował już czwartą z rzędu porażkę. Tym razem Spurs ulegli Los Angeles Clippers 97:119. Na dziesięć spotkań w listopadzie była to ich dziewiąta porażka i po świetnym początku w październiku nie ma już śladu. Mecz w Los Angeles od samego początku układał się zdecydowanie lepiej dla gospodarzy, którzy narzucili swój styl gry. Co prawda drugą kwartę 26:24 wygrali Spurs, ale w pierwszej to Clippers byli lepsi 40:22, ustawiając sobie całe spotkanie pod kontrolą. W trzeciej ekipa z Los Angeles jeszcze powiększyła swoją przewagę i ostatecznie zdecydowanie wygrała całe spotkanie. Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobył Norman Powell, który uzbierał 26 "oczek", natomiast w zespole Spurs najskuteczniejszy był środkowy Jakob Poeltl z 20 punktami. Czytaj także: Zachwyty nad Sochanem po kapitalnym wsadzie Tym razem nie był to szczególnie udany występ Jeremy'ego Sochana. Polak spędził na parkiecie co prawda aż 28 minut, czyli najwięcej ze wszystkich graczy Spurs, ale w tym czasie uzbierał tylko cztery punkty i cztery zbiórki. Przydarzyło mu się za to aż siedem strat. Teraz przed Sochanem i jego drużyną kolejne spotkanie w Los Angeles, tym razem z Lakersami. Oni mają co prawda słabszy bilans niż Spurs, ale w swojej hali będą faworytem. Mecz odbędzie się w nocy z niedzielę na poniedziałek polskiego czasu.