Pierwsze pięć spotkań pomiędzy zespołami z Florydy i Filadelfii były wyrównane, dlatego wobec braku dwóch podstawowych zawodników; zawieszonego za uderzenie łokciem rywala Dwighta Howarda i kontuzjowanego Courtney'a Lee, sytuacja Orlando nie była przed meczem godna pozazdroszczenia. Na parkiecie rywali Magic dowiedli jednak, że nie przez przypadek po rundzie zasadniczej legitymowali się jednym z najlepszych bilansów w lidze. Na wysokości zadania stanęli pozostali gracze pierwszej piątki Orlando, a także zmiennicy i Magic wygrali w Wachovia Center 114:89, zapewniając sobie awans do półfinału Konferencji Wschodniej. Świetnie w roli zastępcy Howarda spisał się Marcin Gortat. Polski środkowy przebywał na parkiecie przez blisko 41 minut, notując w tym czasie 11 punktów (5/8 z gry), 15 zbiórek, 4 przechwyty i 2 asysty. Najwięcej punktów dla Magic - 29 - zdobył Rashard Lewis. Kolejnym rywalem Orlando w wyścigu o mistrzostwo NBA będą koszykarze Boston Celtics albo Chicago Bulls. Po sześciu dramatycznych spotkaniach jest remis 3:3. Minionej nocy Chicago wygrało po trzech dogrywkach z obrońcami tytułu 128:127. Powtórka z rozrywki? Koszykarze z Bostonu już przed rokiem przyprawili w pierwszej rundzie play-off swoich fanów o spory ból głowy, pokonując dopiero po siedmiu spotkaniach Atlanta Hawks. W tym roku znów o awansie wciąż aktualnych mistrzów NBA zadecyduje ostatni mecz serii. Celtics będą gospodarzami siódmej potyczki, ale czy wykorzystają atut własnego parkietu? Starcia z Chicago są niezwykle dramatyczne, a Boston mocno odczuwa brak w swoich szeregach kontuzjowanego Kevina Garnetta. W czwartkowy wieczór w United Center obydwie drużyny zgotowały fanom istny thriller. Losy meczu rozstrzygnięte zostały dopiero w trzeciej dogrywce, a ekipie z Bostonu nie wystarczyło aż 51 punktów zdobytych przez Raya Allena. Dla zwycięzców 35 "oczek" zanotował John Salmons, a 28 dołożył najlepszy z debiutantów - Derrick Rose. Siódmy mecz zostanie rozegrany w sobotę w Bostonie. Wielkie emocje? Więcej niż pewne! "Rakiety" wylądują w Los Angeles Drugą, obok Orlando Magic, drużyną, która w czwartek zapewniła sobie awans jest Houston Rockets. "Rakiety" po raz czwarty pokonały Portland Trail Blazers, tym razem we własnej hali 92:76. Najwięcej punktów dla gospodarzy - 27 - zdobył Ron Artest. Po przeciwnej stronie parkietu o punkt mniej zanotował LaMarcus Aldridge. Kolejnym rywalem "Rakiet" będą najwyżej rozstawieni w Konferencji Zachodniej koszykarze Los Angeles Lakers. "Portland czy Houston? Jak dla mnie to wszystko jedno" - podkreślał przed paroma dniami trener Phil Jackson. Słusznie, skoro Lakers chcą zostać mistrzami ligi, to muszą pokonać każdą przeszkodę w drodze po tytuł. Czwartek na parkietach NBA: Philadelphia 76ers - Orlando Magic 89:114 (stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 4:2 i awans Orlando) Chicago Bulls - Boston Celtics 128:127 (po 3 dogrywkach) (stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 3:3) Houston Rockets - Portland Trail Blazers 92:76 (stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 4:2 i awans Houston)