Gracze z Cleveland na koncie mają też 28 zwycięstw. Cavaliers w kłopoty wpędzili się już w pierwszej połowie, po której przegrywali różnicą 15 punktów. Po przerwie co prawda dość szybko tę stratę zniwelowali, ale z prowadzenia cieszyli się zaledwie moment. Po trzech kwartach przegrywali 66:75 i na kolejny zryw nie było ich stać. W drużynie gości tradycyjnie bardzo dobrze zagrał LeBron James. Zdobył 29 punktów, trafiając 10 z 20 rzutów z gry, a także starał się pomagać w innych elementach gry - miał jeszcze sześć zbiórek, pięć asyst i cztery przechwyty. Do takiego poziomu jego koledzy jednak nawet się nie zbliżyli. Reszta zawodników Cavaliers trafiła tylko 21 z 65 rzutów. - Czuję się w tym obiekcie bardzo dobrze. Zdarzają mi się tu naprawdę świetne mecze, ale wyjątkowo rzadko kończą się zwycięstwem mojego zespołu - przyznał James. W Salt Lake City grał po raz 14., ale wygrać w tej hali udało mu się zaledwie pięciokrotnie. Na wsparcie mógł za to liczyć Gordon Hayward. On zdobył dla Jazz 28 punktów przy znacznie lepszej skuteczności niż James (10/12), ale co ważniejsze jeszcze pięciu jego kolegów uzyskało więcej niż 10 pkt. "Jazzmani" to jedno z pozytywnych zaskoczeń tego sezonu. Z bilansem 24-16 zajmują szóste miejsce w Konferencji Zachodniej, a z powodu kontuzji w zespole był to dopiero szósty mecz, w którym zagrali w optymalnym składzie - wygrali pięć z nich. - Na swój sposób obecna sytuacja stanowi dla mnie większe wyzwanie. Różnicę czują też sami zawodnicy. Najważniejsze jest, aby jak najlepiej się zgrali, nauczyli wspólnie przebywać na parkiecie - podkreślił trener Quin Snyder. Cavaliers mimo porażki zachowali prowadzenie w Konferencji Wschodniej. Drugie miejsce zajmuje Toronto Raptors (25-13). Kanadyjski klub pokonał u siebie Boston Celtics 114:106. Raptors w trzeciej kwarcie przegrywali już szesnastoma punktami, ale w przeciwieństwie do Cavaliers, ich pogoń zakończyła się sukcesem. W szeregach gospodarzy nie do zatrzymania był DeMar DeRozan, który zdobył 41 pkt i miał 13 zbiórek. Litewski środkowy Jonas Valanciunas dołożył 18 pkt i 23 zbiórki. Dla pokonanych najwięcej - 27 pkt - uzyskał Isaiah Thomas. W Konferencji Zachodniej i zarazem w całej lidze najlepsza jest ekipa Golden State Warriors (33-6). Minionej nocy "Wojownicy" bez większych problemów pokonali u siebie Miami Heat 107:95. Gospodarzom nie przeszkodził brak odpoczywającego Klaya Thompsona. Kevin Durant zdobył dla nich 28 pkt, a Stephen Curry dołożył 24 pkt i miał również dziewięć asyst i osiem zbiórek. Wśród pokonanych wyróżnił się Hassan Whiteside - 28 pkt i 20 zbiórek. Przegrał natomiast wicelider na zachodzie - San Antonio Spurs (30-8). "Ostrogi" niespodziewanie uległy we własnej hali Milwaukee Bucks 107:109. Podopieczni trenera Gregga Popovicha prowadzili przez zdecydowaną większość meczu, ale końcówka należała do gości. Niespodziewanymi bohaterami Bucks byli rezerwowy Michael Beasley, który uzyskał 28 pkt oraz grający pierwszy sezon w NBA Malcolm Brogdon. To on zdobył cztery ostatnie punkty dla swojej drużyny. Spurs mogli jeszcze odwrócić losy meczu. Na przeprowadzenie ostatniej akcji mieli dokładnie 6,7 s. Dobrze ją rozpoczęli i piłka trafiła do niepilnowanego w rogu boiska Manu Ginobilego. 39-letni Argentyńczyk oddał jednak fatalny rzut, po którym piłka odbiła się od krawędzi tablicy. Wśród pokonanych najlepszy był Kawhi Leonard - 30 pkt. W tabeli blisko Spurs są ich teksańscy sąsiedzi z Houston Rockets (31-9), którzy wygrali u siebie z Charlotte Hornets 121:114. Tradycyjnie najlepszy w szeregach "Rakiet" był James Harden. Słynny brodacz nie dość, że zdobył 40 pkt, to jeszcze miał 15 zbiórek oraz 10 asyst i tym samym mógł się pochwalić już 11. w tym sezonie, a 20. w karierze tzw. triple-double. - W słowniku języka angielskiego nie ma odpowiednich słów, by wyrazić to co on robi. Jego wyczyny przejdą do historii - komplementował rywala skrzydłowy "Szerszeni" Marvin Williams. Rockets wygrali dziewięć ostatnich meczów, a Harden notował w nich średnio 32,4 pkt, 11,4 asyst oraz 9,9 zbiórek. Wygrała także drużyna Marcina Gortata. Polski środkowy zdobył 10 punktów i miał 12 zbiórek, a jego Washington Wizards pokonali we własnej hali Chicago Bulls 101:99. "Czarodzieje" pierwszy raz w sezonie mają więcej zwycięstw (19) niż porażek (18) i w tabeli Konferencji Wschodniej zajmują siódme miejsce. Wyniki wtorkowych meczów: Brooklyn Nets - Atlanta Hawks 97:117 Golden State Warriors - Miami Heat 107:95 Houston Rockets - Charlotte Hornets 121:114 Los Angeles Lakers - Portland Trail Blazers 87:108 Sacramento Kings - Detroit Pistons 100:94 San Antonio Spurs - Milwaukee Bucks 107:109 Toronto Raptors - Boston Celtics 114:106 Utah Jazz - Cleveland Cavaliers 100:92 Washington Wizards - Chicago Bulls 101:99