San Antonio Spurs marzą o odniesieniu kolejnego w historii klubu spektakularnego sukcesu i to w możliwie jak najkrótszym czasie. Najlepiej świadczy o tym wymiana, jaka dokonała się zaledwie kilka dni temu. Do Teksasu z Sacramento zawitał De'Aaron Fox, a więc jeden z czołowych graczy ligi. Za nim zresztą już udany debiut w postaci wygranego wyjazdowego starcia z Atlanta Hawks. "Sami widzieliście potencjał. On jest szalenie dynamiczny, dodał nowy element dla naszego zespołu, a wciąż jest mnóstwo do popracowania i poprawy" - chwalił Amerykanina zastępujący Gregga Popovicha na stanowisku trenera Mitch Johnson (cytat za: "nbaanalysis.net"). 27-latek wraz z kolegami chciał iść za ciosem w Charlotte. Zwłaszcza, że Hornets nie należą do ligowej elity. "Szerszenie" są jednak zespołem nieobliczalnym, co pokazały w nocy z piątku na sobotę naszego czasu. Miejscowi znajdowali się na prowadzeniu praktycznie od początku do samego końca. Kibice z Teksasu musieli być w ciężkim szoku, gdy ich ulubieńcy po pierwszej połowie schodzili do szatni z dwucyfrową stratą. Zacięta końcówka w Charlotte. Jeremy Sochan był jednym z bohaterów Trener ostatecznie w porę obudził zespół. Od trzeciej kwarty rozpoczęło się mozolne odrabianie strat, została ona wygrana przez team z San Antonio jednym punktem. Faworyci wreszcie wrócili na optymalny poziom w ostatniej części spotkania. Doszło do tego, że w ostatnim posiadaniu goście celnym rzutem mogli "ukraść" gospodarzom zwycięstwo, ponieważ tablica wyników wskazywała 117:116 dla "Szerszeni". Sprawy w swoje ręce i to dosłownie wziął wspomniany wcześniej De'Aaron Fox. Wśród przyjezdnych wybuchła uzasadniona euforia, Amerykanin trafił równo z syreną. Sędziowie skorzystali jednak z wideoweryfikacji. Ta przyniosła ekipie Jeremy'ego Sochana smutne wieści. Rzut oddano minimalnie po czasie. Niespodziewana porażka może mieć zgubne skutki dla popularnych "Ostróg", które walczą o to, by zagrać w fazie posezonowej. Dobrą informacją dla kibiców z kraju nad Wisłą powinien być powrót do zadowalającej formy naszego rodaka w NBA. Jeremy Sochan rozpoczął spotkanie z ławki, ale nie powstrzymało go to przed uzyskaniem double-double w postaci jedenastu punktów oraz dwunastu zbiórek. Polak wraz z kolegami nie uda się na odpoczynek, bo za kilkanaście godzin czeka ich kolejna wyjazdowa potyczka, tym razem w Orlando. Charlotte Hornets – San Antonio Spurs 117:116 (34:22, 28:28, 30:31, 25:35)