Najlepsza drużyna Konferencji Zachodniej przypieczętowała triumf w meczu numer pięć, który odbył się w Denver. Do wygranej poprowadził ją Jokić. Serb zdobył 28 punktów i dołożył 16 zbiórek. Ponadto wypełnił lukę w życiorysie. Do dwukrotnego tytułu dla najlepszego zawodnika NBA, pięciokrotnego bycia w drużynie gwiazd, dołożył pierwsze mistrzostwo i został MVP finału. - Zwyciężyliśmy dzięki tym facetom, którzy byli obok nas. Dlatego to tak wiele znaczy. Wszystko w tym roku było niesamowite. Wierzyliśmy w siebie - stwierdził Jokić. - To był niezwykły wyczyn zespołowy. Poniedziałkowy mecz był brzydki. Mieliśmy problem z trafieniem do kosza. Na końcu jednak sobie z tym poradziliśmy, dobrze broniliśmy i zdobyliśmy 90 punktów - dodał. Michael Porter junior dołożył 16 punktów i 13 zbiórek, a Jamal Murray 14 "oczek", osiem zbiórek i osiem asyst. Początek spotkania wcale jednak nie zapowiadał triumfu gospodarzy. W pierwszej połowie przegrywali nawet 10 punktami, a do przerwy 44:51, mając fatalną skuteczność za trzy punkty (1 z 15). Żaden zespół wcześniej nie zanotował tak słabej skuteczności w tym elemencie w finale NBA. NBA. Koszykarze Denver Nuggets chcą więcej W czwartej kwarcie, po próbie Murraya, "Bryłki" wyszły jednak na prowadzenie 81:76, po tym jak jak Heat mieli duże problemy, trafiając zaledwie 2 z 14 rzutów z gry i nie potrafiąc zdobyć punktu przez ponad pięć minut. Po rzutach wolnych Jimmy'ego Butlera, który zakończył mecz z 21 punktami, goście znowu prowadzili (89:88). Potem jednak rzucił Bruce Bowen, a następnie Kentavious Caldwell-Pope przechwycił podanie Butlera i wykorzystał dwa osobiste na 24 sekundy przed końcem. Wynik meczu ustalił, znowu po rzutach wolnych, Bowen. - Mam dla wszystkich wiadomość. Nie jesteśmy usatysfakcjonowani jednym tytułem. Chcemy więcej - powiedział Michael Malone, trener Nuggets.