Pozyskanie Victora Wembanyamy w drafcie miało odmienić wyniki "Ostróg". Niestety, jak na razie San Antonio Spurs i tak zamykają tabelę konferencji zachodniej NBA. W dotychczasowym dorobku klubu są tylko trzy wygrane i aż dwadzieścia porażek. Zajmujące jedno miejsce wyżej Memphis Grizzlies ma sześć wygranych i siedemnaście przegranych. Po niezłym początku sezonu Spurs już od dawna nie potrafią wrócić na właściwe tory. Porażka z Los Angeles Lakers jest już osiemnastą z rzędu - zła passa jest więc coraz dłuższa. Rywale już po pierwszej kwarcie czwartkowego meczu mieli osiem punktów przewagi, a potem systematycznie ją powiększali. Zryw San Antonio miał niespodziewanie miejsce dopiero w ostatniej części spotkania, gdy Los Angeles miało już prawie dwadzieścia punktów przewagi. Drużyna Jeremy'ego Sochana potrafiła znacząco zniwelować różnicę, ale jednak nie na tyle, by pokusić się o zwycięstwo, przegrywając ostatecznie 119:122. "Koszmar" Marcina Gortata. Nie do wiary, co przeżył Pięć punktów Sochana. Polak tym razem nie błysnął Sochan w meczu przeciwko Lakers grał przez 29 minut - dłużej na parkiecie przebywało trzech zawodników z jego drużyny. W tym czasie Polak zdobył 5 punktów, miał za to 8 zbiórek i 5 asyst. Najskuteczniejszym zawodnikiem Spurs był Wembanyama, który rzucił 30 punktów, tylko dwa punkty mniej miał Keldon Johnson. Spurs mieli skuteczność z gry na poziomie 46,9%. LeBron James z pierwszym trofeum w barwach Lakers. "Przeszliśmy do historii"