James ani na chwilę nie opuścił parkietu w Bostonie - zdobył 35 punktów, zebrał 15 piłek i zaliczył dziewięć asyst. Cavaliers wystąpią w czwartym kolejnym finale NBA. Zespół z Cleveland został pierwszym, który wygrał w decydującym meczu finału na Wschodzie grając na wyjeździe i pierwszym, który w tegorocznym play-off pokonał Celtcs w Bostonie. Bohaterem wieczoru został oczywiście James. Gwiazdę rywala pochwalił nawet trener "Celtów". - Był niesamowity. Według mnie to był mecz nastawiony na defensywę. Mimo to potrafił uzyskać w statystykach 35, 10 i dziewięć . I zrobił to będąc pod presją i bacznie pilnowany - stwierdził Brad Stevens. 33-letni koszykarz, który trafił 12 z 24 rzutów z gry, powiedział, że wiedział już przed spotkaniem, iż rozegra je w pełnym wymiarze. - Poproszono mnie, abym grał przez cały czas, a ja po prostu starałem się wymyślić, jak to zrobić. Podczas przerw łapałem oddech. W przerwie natomiast nie wyszedłem, żeby ponownie się rozgrzać. To był mój czas, żeby ponownie się nastawić i złapać wiatr w żagle. Jestem liderem i daję dla niego wszystko - przyznał James, który rozegrał pełne 48 minut w meczu play-off pierwszy raz od 2006 roku. 19 punktów dla Cavaliers zdobył Jeff Green, 12 dołożył J.R. Smith, a 10 Tristan Thompson. W ekipie Celtics, którzy prowadzili w serii już 3-2, najlepszym strzelcem był Jayson Tatum - 24 "oczka". Al Horford zakończył spotkanie z 17 punktami, a Jaylen Brown z 13, ale trafił zaledwie 3 z 12 rzutów za trzy punkty. Zespół z Cleveland finałowego rywala pozna już w poniedziałek. Dzisiaj decydujący, siódmy mecz w finale Konferencji Zachodniej, w którym Houston Rockets podejmą broniących tytułu Golden State Warriors. Finał NBA rozpocznie się natomiast w czwartek. Wynik niedzielnego meczu finału Konferencji Wschodniej NBA: Boston Celtics - Cleveland Cavaliers 79:87 (Cavaliers wygrali rywalizację play-off do czterech zwycięstw: 4-3)