- Po prostu musimy zacząć grać lepiej. To wszystko - powiedział krótko lider Cavaliers LeBron James. Do 32-letniego skrzydłowego trudno mieć pretensje. W drugim meczu z rzędu uzyskał tzw. triple-double, na które tym razem złożyło się 24 punkty, 14 zbiórek i 11 asyst. Poprawnie zagrały także pozostałe gwiazdy. Kevin Love dołożył 21 pkt i 16 zbiórek, a Kyrie Irving 20 pkt. Czegoś w grze Cavaliers najwyraźniej jednak brakuje. W starciu z Kings jedną z przyczyn porażki na pewno była słaba skuteczność w rzutach wolnych. Z linii trafili tylko w 17 z 34 prób. Szczególnie kosztowne było pudło Irvinga na 12 s przed końcem czwartej kwarty. Gdyby trafił, jego drużyna miałaby trzy punkty przewagi, a stratę dwóch Kings odrobili za sprawą odważnego wejścia pod kosz DeMarcusa Cousinsa. 26-letni środkowy mecz zakończył z dorobkiem 28 pkt, 11 zbiórek, dziewięciu asyst i trzech przechwytów. W połowie dogrywki natomiast "Kawalerzyści" mieli pięć punktów przewagi, ale nie potrafili jej utrzymać. W finałowych 150 sekundach nie trafili żadnego z sześciu rzutów z gry i w dodatku popełnili dwie straty. Cavaliers z bilansem 30 zwycięstw i 14 porażek wciąż prowadzą jednak w tabeli Konferencji Wschodniej. Drugie miejsce zajmuje ekipa Toronto Raptors (28-18), która w ostatnim czasie także sobie nie radzi. Kanadyjski klub doznał piątej porażki z rzędu, ulegając na wyjeździe Memphis Grizzlies 99:101. Gospodarzy do triumfu poprowadził Marc Gasol. Hiszpan zdobywając 42 punkty ustanowił rekord kariery. 31-letni środkowy błysnął skutecznością w rzutach z dystansu, nad którą pracował lecząc w ubiegłym roku kontuzję. Zza łuku trafił w pięciu na dziesięć prób. - Kiedy na początku meczu trafiasz, to nabierasz pewności siebie i obręcz wydaje ci się szersza - powiedział Gasol, który spudłował dopiero siódmy rzut. Wśród pokonanych na wyróżnienie zasługuje Kyle Lowry - 29 pkt i osiem asyst. Na Zachodzie i zarazem w całej lidze najlepsi są koszykarze Golden State Warriors (39-7). "Wojownicy" pokonali na wyjeździe Charlotte Hornets 113:103, a najlepszy w ich szeregach był Kevin Durant - 33 pkt. Stephen Curry dołożył 28 pkt. Dla "Szerszeni" 26 pkt zdobył Kemba Walker. Triple-double nie jest już czymś niezwykłym w przypadku Russella Westbrooka. 28-letni rozgrywający Oklahoma City Thunder po raz 23. w tym sezonie uzyskał dwucyfrowe wskaźniki w trzech kategoriach. Tym razem na swoim koncie zapisał 27 pkt, 12 zbiórek i 10 asyst, a jego zespół pokonał na wyjeździe New Orleans Pelicans 114:105. To było 60. w karierze triple-double Westbrooka, który samotnie zajmuje teraz piąte miejsca w klasyfikacji wszech czasów. 59 zgromadził ich słynny Larry Bird. Liderem jest legendarny Oscar Robertson - 181. To jedyny koszykarz w historii NBA, który może się pochwalić średnimi w sezonie na poziomie triple-double. W rozgrywkach 1961/62 statystycznie uzyskiwał w każdym meczu 30,8 pkt, 12,5 zbiórek i 11,4 asyst. Westbrook jest na dobrej drodze by powtórzyć ten wyczyn. W 46 z 82 spotkań średnio notował 30,7 pkt, 10,7 zbiórek oraz 10,4 asyst. Wyniki środowych meczów: Boston Celtics - Houston Rockets 120:109 Brooklyn Nets - Miami Heat 106:109 Charlotte Hornets - Golden State Warriors 103:113 Chicago Bulls - Atlanta Hawks 114:119 Cleveland Cavaliers - Sacramento Kings 112:116 (po dogrywce) Dallas Mavericks - New York Knicks 103:95 Memphis Grizzlies - Toronto Raptors 101:99 Milwaukee Bucks - Philadelphia 76ers 109:114 New Orleans Pelicans - Oklahoma City Thunder 105:114 Portland Trail Blazers - Los Angeles Lakers 105:98