Partner merytoryczny: Eleven Sports

Chcieli świętować tytuł, ale zostali zmiażdżeni. Gwiazdy odłożyły koronację

Dallas Mavericks rozbili Boston Celtics aż 122:84. Celtowie, którzy prowadzą w serii 3-1 wyraźnie nie dotarli na dzisiejszy mecz mentalnie, myśleli że wygraną i tytuł mistrzowski NBA nr 18 mają już w kieszeni. Gwiazdy Dallas, Luka Doncić i Kyrie Irving zdobyli odpowiednio 29 i 21 punktów. Najlepszy w lidze atak Celtics nie istniał, bostończycy wypadli katastrofalnie w każdym elemencie gry. Kolejny mecz serii finałowej odbędzie się w nocy z poniedziałku na wtorek w Bostonie.

Dallas Mavericks pokonali Boston Celtics w czwartym meczu serii finałowej NBA
Dallas Mavericks pokonali Boston Celtics w czwartym meczu serii finałowej NBA/ZUMA/Newspix

Koszykarze Boston Celtics najwyraźniej znali statystykę, która mówi, że jeszcze nigdy w historii NBA nikt nie wygrał serii przegrywając 0-3. Celtics  nie dojechali do Dallas na dzisiejszy mecz mentalnie, poczuli się za mocni i zostali za to srodze pokarani, Mavs wygrali czwarty mecz finałowej serii aż 122:84. To trzecia najwyższa wygrana w historii finałów.

Czwarte spotkanie finałów NBA tylko początkowo było wyrównane. W połowie pierwszej kwarty wyłonił się dość niespodziewany bohater - Dereck Lively (w poprzednim meczu najmłodszy w historii autor double-double w finałach) trafił kolejne rzuty i wyprowadził Mavs na nieznaczne prowadzenie. 

Dallas imponowali obroną i agresją na atakowanej tablicy co poskutkowało serią 10:0 i prowadzeniem 25:14 po łatwych punktach gwiazdora Luki Doncicia. Słoweniec jest przeważnie niezawodny, klucz do sukcesu Mavs leży w postawie graczy drugoplanowych i ci w pierwszej kwarcie nie zawodzili - z dystansu trafił PJ Washington. Wśród Celtów w pierwszej kwarcie skuteczny był tylko Jayson Tatum - 11 z pierwszych 21 punktów Bostonu. Po tej części spotkania Mavs prowadzili 34:21.

Dallas Mavericks rozbili Boston Celtics w czwartym meczu serii finałowej NBA

To był dopiero początek koszmaru gości, na początku drugiej kwarty pięć kolejnych punktów zdobył Australijczyk Dante Exum i potem dołożył jeszcze "trójkę". Słabo spisywał się, wręcz nie istniał, najlepszy w sezonie zasadniczym w lidze, atak Celtics. Wpadał zaledwie co piąty rzut zza łuku, a po trafieniu Doncicia (25 punktów w pierwszej połowie) przewaga gospodarzy sięgnęła 20 punktów - 45:25.

W pierwszej połowie Boston zdobył 35 punktów, Dallas w pierwszej kwarcie mieli tylko punkt mniej. Luka Doncić i Kyrie Irving mieli razem więcej punktów do przerwy niż cały zespół gości. Do przerwy Teksańczycy prowadzi aż 61:35. Tragiczna gra zespołu trenera Joe Mazzulli - 14 punktów w kwarcie to najsłabszy wynik Celtów za kadencji tego szkoleniowca w Bostonie.

NBA: Dallas Mavericks - Sacramento Kings 101:104. Skrót meczu/© 2016 Associated Press

Drugą połowę otworzyła "trójka" Ala Horforda, ale to niewiele dało, Mavs prowadzili 70:40 i wciąż powiększali przewagę. Kwarta zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 92:60, a trener gospodarzy Jason Kidd pod jej koniec zdjął z boiska Doncicia, który nie podniósł się z ławki do końca spotkania. W czwartej kwarcie widzieliśmy na parkiecie głębokie rezerwy z obu stron, wyróżnił się Tim Hardaway jr, syn słynnego ojca. Spotkanie zakończyło się wynikiem aż 122:84 dla Dallas Mavericks.

Kolejny mecz serii odbędzie się w nocy z poniedziałku na wtorek w Bostonie. Na własnym parkiecie Celtowie będą mogli przypieczętować zdobycie tytuł mistrzowski nr 18.

Dallas Mavericks - Boston Celtics 122:84 (34:21, 27:14, 31:25, 30:24)

Luka Doncić/Cooper Neill/AFP
Daniel Theis z Boston Celtics/AFP
Jaylen Brown z Boston Celtics/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem