Jeremy Sochan jako mały chłopiec przeprowadził się z rodziną do Anglii, gdzie się wychował i grał, przede wszystkiem w Milton Keynes. Właśnie tą miejscowość wypowiedział komisarz NBA Adam Silver, kiedy zapraszał Polaka na scenę w czasie draftowego wieczoru. Sochan w Anglii uczył się koszykówki, a jako 16-latek wyjechał do USA, by rozpocząć grę najpierw dla licealnej drużyny La Lumiere, a potem przywdziewać barwy uczelni Baylor. Rok gry w NCAA doprowadził go do NBA. Brytyjczycy chcą "przejąć" Sochana W komentarzach po wpisem od razu pojawiło się sporo uwag ze strony Polaków, którzy wprost tłumaczyli brytyjskim dziennikarzom, że ich sposób narracji dosyć mocno nagina prawdę. Zresztą to nie jest nawet temat do szerszej dyskusji, bo zamyka go sam Sochan, jako najmłodszy reprezentant Polski w historii seniorskiej kadry, a także posiadacz dwóch paszportów - polskiego i amerykańskiego. Nie ma tu więc żadnej luki, która mogłaby naprowadzić na to, że stwierdzenie Sky Sports w jakikolwiek sposób łączy się z prawdą. Sochan na każdym kroku podkreśla swoje przywiązanie do barw narodowych i gry dla kadry. W wywiadach zaznacza, że bardzo chciałby zagrać na wrześniowym EuroBaskecie, co może być jednak utrudnione z powodu obozu przygotowawczego nowej drużyny, San Antonio Spurs. W przyszłym sezonie najważniejsze dla jego rozwoju będzie spędzenie jak największej liczby minut na parkiecie, a żeby to osiągnąć musi dobrze się pokazać trenerowi Greggowi Popovichowi w przedsezonowych przygotowaniach