Przerwa wyszła Bryantowi na dobre. Zdobył aż 48 punktów, w tym siedem razy trafił za trzy punkty. Allen Iverson, lider "Szóstek", rzucił tylko 31 "oczek" i stracił, właśnie na rzecz Bryanta, pierwsze miejsce na liście strzelców. Koszykarze z Los Angeles, prowadzeni przez swojego gwiazdora, przerwali serię pięciu porażek z rzędu. Bryant zagrał z bardzo dobrą jak na niego skutecznością, trafiając 19 z 29 rzutów z gry, w tym wszystkie za trzy punkty. Dzielnie sekundowali mu Smush Parker (24 punkty - rekord kariery, w tym 5 z 5 zza łuku) i Lamar Odom (12 asyst - rekord kariery, osiem "oczek" i siedem zbiórek). - Kobe był dzisiaj w "gazie", trafiał z nieprawdopodobnych pozycji, ale prawdę powiedziawszy to dla niego chleb powszedni - stwierdził Maurice Cheeks, coach "Szóstek". Niesamowita pierwsza kwarta w wykonaniu Phoenix Suns (wygrana przez nich 47:25) odebrała chyba Miami Heat ochotę do walki w America West Arena. Steve Nash zaliczając 12 asyst w tej części pobił klubowy rekord, a do najlepszego wyniku w historii NBA zabrakło mu tylko dwóch celnych podań. - Zaliczasz asysty jeżeli twoi koledzy trafiają do kosza. Dzisiaj często to robili, więc im też należy się cześć rekordu - stwierdził skromnie bohater wieczoru. To nie był jedyny klubowy rekord, który tego dnia ustanowili koszykarze z Arizony. Wyrównali także najlepszy wynik w podaniach w jednej kwarcie (17) i celnych rzutach za trzy w jednej połowie (11 z 17). Ostatecznie Suns wygrali 111:93. 69. triple-double Jasona Kidda zdecydowanie pomogło New Jersey Nets odnieść dziewiąte zwycięstwo z rzędu. W piątek podopieczni Lawrence'a Franka pokonali Orlando Magic 113:106. Obrońca gospodarzy zdobył 16 punktów, zaliczył 13 asyst i miał 11 zbiórek. Vince Carter dołożył 31 "oczek". Richard Jefferson 15, Nenad Krstić 14, a Clifford Robinson i Jacques Vaughn po 10. Magic, nie dość, że przegrali, to jeszcze stracili Granta Hilla, któremu odnowiła się kontuzja pachwiny. Koszykarz, który prześladowany jest przez urazy, w tym sezonie stracił już z tego powodu kilkanaście spotkań. - Nie wiem co mam robić. To bardzo frustrujące - powiedział po meczu Hill. Ciekawe widowisko ujrzeli kibice w Denver. Nuggets po dogrywce przegrali z Dallas Mavericks 112:114. Zwycięstwo gościom zapewnił Devin Harris, który trafił na 2,2 sekundy przed końcem doliczonego czasu gry. - Dostałem świetne podanie do Josha (Howarda - przyp. red.). Nie musiałem nawet dryblować, wystarczyło wrzucić piłkę do kosza - stwierdził Harris. Zobacz WYNIKI I NAJLEPSZYCH STRZELCÓW w meczach z 6 stycznia oraz Tabele NBA