O tym jak wysokie ciśnienie potrafi towarzyszyć spotkaniom NBA, przekonaliśmy się już nie raz. A kiedy mierzą się drużyny z czołówki, temperatura meczów jeszcze wzrasta. Najlepszy dowód tego mieli kibice w trakcie niedawnego spotkania pomiędzy New Orleans Pelicans i Miami Heat. Takich obrazków woleliby jednak na pewno oglądać jak najmniej. Na początku czwartek kwarty udany przechwyt zaliczył Ziom Williams. Skrzydłowy New Orleans Pelicans ruszył z indywidualną akcją na kosz przeciwników i zapewne zdobyłby łatwe dwa punkty, gdyby nie sfaulował go Kevin Love. Doświadczony zawodnik wiedział, że jedynie złamanie przepisów umożliwi powstrzymanie Williamsa. Nie przewidział jednak dalszych konsekwencji swojej akcji. Gwiazdy Pelicans i Heat nie wytrzymały ciśnienia. Skończyło się wielką awanturą 35-latek złapał niemal wpół rywala, co bardzo nie spodobało się pozostałym graczom "Pelikanów". Ruszyli oni do gracza Miami Heat z pretensjami, a największe miał Naji Marshall. Pobiegł z zamiarem odsunięcia Love'a i wtedy starł się z Jimmym Butlerem, który wyrósł na jego drodze. Sochan na fali, walczył przeciw legendzie. Spurs w kolejnej wielkiej pogoni Doszło do potężnej awantury, która objęła również innych zawodników, a nawet rezerwowych. Butler w pewnym momencie złapał za szyję Marshalla, a ten po chwili "odpłacił mu pięknym za nadobne". Gwiazdy rozdzielać musieli nie tylko sędziowie, ale również trenerzy i pozostali członkowie sztabów szkoleniowych. Gorąca atmosfera udzieliła się także rezerwowym. Chłodnych głów zabrakło Thomasowi Bryantowi i Jose Alvarado, którzy również wdali się w szarpaninę. Cała czwórka, wliczając w to również Butlera i Marshalla, została wyrzucona z boiska. Miami Heat wygrało ostatecznie spotkanie 106:95. Zawodników czekają jednak poważne konsekwencje. Brak tolerancji dla bójek na parkiecie. Posypały się kary dla czterech zawodników Joe Dumars, wiceprezes wykonawczy ligi i szef ds. operacji koszykarskich w poniedziałek poinformował o tym, jakie kary otrzymali zaangażowani w bójkę koszykarze. Stosunkowo łagodnie potraktowani zostali Jimmy Butler i Naji Marshall. Ukarano ich tylko jednym meczem zawieszenia. Działacze nie byli już tak pobłażliwi w przypadku Bryanta i Alvarado. Gracze Miami Heat i New Orleans Pelicans zostali zawieszeni aż na trzy mecze. Motywowano to faktem że opuścili oni strefę przeznaczoną dla zawodników rezerwowych. Brak Butlera nie odbił się na wynikach ekipy z Miami. "Heat" wygrali z Sacramento Kings 121:110. Ekipa z Nowego Orleanu natomiast po porażce z Miami musiała później uznać także wyższość Chicago Bulls.