Gdyby na początku sezonu zapytać jakiegokolwiek fana basketu o to, czy Los Angeles Lakers trafią nie tylko do play-offów, ale i do finałów swojej konferencji, to każdy raczej popukałby się po prostu w czoło - "Jeziorowcy" kampanię 2022/2023 rozpoczęli bowiem od wyniku na poziomie 10 porażek i zaledwie dwóch wygranych. W miarę trwania rozgrywek ich sytuacja jednak się powoli odmieniała - w końcu zespół z Kalifornii w fazie po sezonie zasadniczym najpierw pokonał Memphis Grizzlies, a następnie stanął naprzeciw Golden State Warriors - czyli ubiegłorocznych mistrzów. To współzawodnictwo było naprawdę pasjonująco, bo zaczęło się od wymiany "cios za cios" - w pierwszym meczu serii zatriumfowali LAL, potem prędko odpowiedzieli im GSW. Lakers jednak następnie dopisali do swojego konta dwa kolejne triumfy i nawet niedawna wygrana "Wojowników" 121-106 nie zmieniła faktu, że podopieczni Steve'a Kerra znaleźli się w trudnej sytuacji. Play-offy NBA. Lakers grają dalej, bolesne pożegnanie dla Warriors. To co zrobił Reaves... magia! Ostatecznie, w nocy z 12 na 13 maja według czasu polskiego, drużyna z Los Angeles rozbiła swoich rywali 122-101, nie oddając im palmy pierwszeństwa w absolutnie żadnej z kwart - tym samym seria zakończyła się wynikiem 4-2 dla niej. Na parkiecie zabłysnął co prawda Stephen Curry (32 pkt - najwięcej ze wszystkich), ale tuż za jego plecami w statystykach znalazł się LeBron James (prawie triple-double, 30 pkt, dziewięć zbiórek, dziewięć asyst). Na wyróżnienie zasłużył też chociażby Anthony Davis (double-double, 17 pkt i 20 zbiórek, był nie do powstrzymania pod koszem). Ozdobą tej koszykarskiej potyczki było bez wątpienia trafienie Austina Reavesa (który miał również bardzo dobre rezultaty - 23 pkt, pięć zb, sześć a), które ten wykonał równo z syreną kończącą drugą kwartę, rzucając z... połowy boiska. Odważyć się, to wygrać - mawia stare porzekadło. Reprezentacja Polski ma nowego trenera. Świetne CV i... bezpieczny wybór Play-offy NBA. Miami Heat również z awansem, szalony mecz Brunsona Poprzedniej nocy jednak nie tylko Lakers mogli cieszyć się z awansu - sukces osiągnęli też zawodnicy Miami Heat, którzy wygrali serię z New York Knicks 4-2, a kropką nad "i" była tu wygrana 96-92. Kolejne kapitalne liczby "wykręcił" Jalen Brunson, który zdobył... 41 pkt. Tym samym w kwestii finałów konferencji nie wiemy już tylko jednego - kto zmierzy się z Heat? Odpowiedź poznamy 14 maja o godz. 21.30 według czasu środkowoeuropejskiego - wtedy to rozstrzygnie się siódmy mecz między Boston Celtics a Philadelphia 76ers. Z drugiej strony drabinki do kolejnej koszykarskiej walki sposobią się już przeciwko sobie Lakers i Nuggets...