Czego jednak możemy wymagać od drużyny, której kluczowi gracze wciąż nie mogą wyleczyć urazów po morderczym play off (vide: Iverson, McKie, Mutombo, Snow, Lynch). Iverson, Lynch i McKie wciąż nie są gotowi do gry, Mutombo co prawda wybiega na parkiet, ale bardziej statystuje niż gra (tym razem zdobył 2 punkty). Jeszcze gorzej rysuje się przyszłość Erica Snowa, którego czeka operacja lewego kciuka i trzymiesięczny rozbrat z parkietem. W owych realiach nieźle zaprezentował się tylko Matt Geiger, który w 20 minut zdobył 12 punktów i uzyskał 11 zbiórek. "Ostrogi" do zwycięstwa poprowadził niezastąpiony Tim Duncan (20 punktów, 9 zbiórek). Problemów z deficytem pełnowartościowych zawodników nie ma Rick Adelman. Jego Kings mimo absencji Chrisa Webbera (leczy kontuzje nogi), pokonały pewnie Memphis Grizzlies 107:94. Motorem napędowym "Królów" byli gracze, którzy spotkali się w finale europejskiego championatu: Peja Stojakovic i Hedo Turkoglu. Pierwszy zdobył 22 punkty, a Turek 18. Wśród pokonanych przyzwoicie zaprezentował się inny europejczyk - Paol Gasol. Rookie z Hiszpanii zdobył 8 punktów i miał 7 zbiórek oraz 4 bloki. WYNIKI: Boston Celtics - Cleveland Cavaliers 96:88 San Antonio Spurs - Philadelphia 76ers 81:65 Denver Nugets - Chicago Bulls 89:75 Sacramento Kings - Memphis Grizzlies 107:94